W zeszłym roku opisywałem hexacopter MJX - X600. Mimo pewnych zastrzeżeń uznałem, że to dobry model. Niedawno otrzymałem Bugs 3. Tym razem jest to quadrocopter na silnikach bezszczotkowych. Śmiało mogę powiedzieć, że producent zdołał jednocześnie nie popsuć tego, co było dobre, a dodatkowo poprawić to, co doskwierało mi w recenzji poprzedniego modelu. MJX musiało, wzorem innych producentów, wejść na rynek modeli bezszczotkowych, bo zarówno JJRC, XK, czy Hubsan mają już swoje propozycje. Na ile wejście to było udane i czy warto wydać prawie 500 zł na ten quadrocopter? Zapraszam po odpowiedź do recenzji!
Quadrocopter dostarczony do testów przez GearBest - dziękuję!
W pudełku
MJX Bugs 3 przyjechał do mnie w sporym kartonie. Należało się tego spodziewać - w końcu zarówno rozmiary modelu, jak i jego waga leżą w zupełnie innej klasie - koptery bezszczotkowe nie są tak lekkie, jak ich szczotkowi odpowiednicy.
Sam karton wygląda schludnie i nienarzucająco się. Eksponuje sylwetkę modelu i jego najważniejsze cechy. Plus za to, że MJX poświęciło czas na to, żeby jego wygląd przebijał się na tle innych "chińczyków".
Po otwarciu kartonu znajdujemy styropianową, dwuczęściową formę. Jest ona bardzo dokładnie dopasowana do quadrocoptera i jego wszystkich akcesoriów. Gwarantuje również, że model dotrze do nas w jednym kawałku, nawet jeśli droga w transporcie będzie bardzo wyboista.
Quadrocopter ma zdjęte śmigła, żeby zmniejszyć rozmiary pudełka.
Od spodu znajduje się aparatura. Ma ona zdemontowane manipulatory, dzięki czemu nie sposób, żeby złamały się w transporcie.
Wśród akcesoriów znajdziemy oczywiście: 2 komplety śmigieł (8 sztuk - 4 lewe, 4 prawe), osłony na nie, 4 nóżki stanowiące podwozie, uchwyt do kamery typu GoPro (prostokątnej - Hero, a nie Session) oraz woreczek z drobnymi akcesoriami. Wśród nich znajdują się oba manipulatory i śrubki, którymi je przymocujemy, oraz śrubokręt, który nam w tym pomoże. W zestawie znajdziemy również klucz do odkręcania śmigieł.
W zestawie znajdziemy także 2 komplety śrubek. Jedne służą do przykręcenia podwozia - 10 sztuk, a drugie do mocowania osłon do śmigieł i niskiego podwozia - 4 sztuki. W pierwszym woreczku dostajemy 2 zapasowe, ponieważ tylko 8 użyjemy do zamocowania nóżek. Drugi woreczek zawiera wyłącznie nadmiarowe śrubki, ponieważ są one już wkręcone w kadłub - mocują niskie podwozie. Oznacza to, że producent przewidział, że część śrubek możemy zgubić i zagwarantował od razu zapasowe elementy. Bardzo miły gest!
Nie zapomniano oczywiście o ładowarce. Pisałem o niej niedawno w kontekście tego, dlaczego warto kupić dobrą. Ta którą otrzymamy, zalicza się do przeciętnych. Jeśli czytaliście wspomniany artykuł to już wiecie, że jej rzekome balansowanie działa przeciętnie, ale przynajmniej nie przeładowuje ogniw. Czas ładowania wynosi dobrze ponad 3 godziny, co niestety wynika z ograniczeń samego sprzętu, który jak widać ma prąd wyjściowy na poziomie 500mA. Producent wybrał tutaj dość bezpieczne rozwiązanie, ponieważ teoretycznie przez przewody balansera można puścić większy prąd, ale być może chodziło tutaj o bezpieczeństwo i zapobiegnięciu temu, aby nie zaczęły się grzać. Niezależnie od powodów, bez porządnej ładowarki czekają nas długie przerwy w lataniu.
Producent zdecydował się też na dołączenie kolorowej (!) instrukcji w postaci książeczki. Przejrzałem ją i wygląda na to, że tłumaczenie jest zrobione sensownie - nie użyto drogi na skróty w postaci Google Translate, tylko naprawdę przygotowano angielską wersję językową. Instrukcja do quadrocoptera, którą faktycznie da się przeczytać i można zrozumieć - w końcu!
MJX starało się omówić wszystkie ważniejsze elementy i z kolejnych stron dowiemy się jak połączyć aparaturę z kopterem, skalibrować akcelerometr, uzbroić go, oraz jak sterować. Na końcu nie zapomniano o liście części zamiennych i opcjonalnych akcesoriach takich jak, zwykłe kamery z kartą SD, jak i dedykowane pod FPV. Nic tylko czekać, aż pojawią się w sprzedaży!
Wisienką na torcie są naklejki, które możemy umieścić na kadłubie naszego koptera lub aparaturze. Jest to oczywiście bajer nierzutujący na ogólny odbiór, ale być może zostanie pozytywnie odebrany przez młodszych pilotów.
Składanie
MJX Bugs 3 jest prawie gotowy do lotu po wyjęciu z pudełka. Wymagane jest od nas jedynie przykręcenie manipulatorów oraz zamocowanie śmigieł.
Te pierwsze musimy po prostu założyć na wystające części gałek na aparaturze, a następnie dokręcić śrubkę z wierzchu. Pod koniec wchodzi ona z oporami, ponieważ musi nagwintować otwór w samym gimbalu kontrolera. Trzeba uważać, żeby jej nie przekręcić, ale też upewnić się, że manipulator dobrze się trzyma.
Zakładanie śmigieł nie jest specjalnie skomplikowane i nie wymaga nawet użycia narzędzi. Producent oszczędził nam wysiłku związanego z oceną, które są lewe, a które prawe, oznaczając zarówno same śmigła, jak i ramiona. Obracające się zgodnie z ruchem wskazówek zegara (CW) mają wytłoczoną literę "A", natomiast przeciwnie - "B".
Warto tutaj zwrócić uwagę, że na obu typach śmigieł są stosowane przeciwstawne gwinty. Zysk jest taki, że podczas pracy będą one dodatkowo dokręcane, więc możemy się nie martwić, że spadną nam w trakcie lotu. W zamian należy uważać, ponieważ gwinty w piaście są plastikowe podobnie jak całe śmigło, więc jeśli spróbujemy dokręcić je odwrotnie, prawdopodobnie zostaną uszkodzone.
Na każdym śmigle oprócz oznaczenia pasującego do ramienia (A lub B) mamy także pokazany kierunek odkręcania oraz dokręcania, więc o ile włożymy odrobinę wysiłku, żeby zrobić to poprawnie - powinno nam się udać!
Nim przejdziemy dalej warto jeszcze wspomnieć o dołączonym kluczu do śmigieł. Ma on kwadratowe wycięcie, które nie przypomina znanych nam rozwiązań. Kształt ten jednak idealnie pasuje do żebrowania wirnika silnika bezszczotkowego. Klucz służy po to, żeby uniemożliwić silnikowi obracanie się i móc wtedy dokręcić, bądź odkręcić śmigło.
Budowa
Quadrocopter od MJX od razu po wyjęciu z pudełka zwraca uwagę swoim nietuzinkowym kadłubem - zarówno poprzez "agresywne" nadruki, jak i sam materiał, z którego jest wykonany. Kadłub jest lekko szorstki i matowy, co potęguje wrażenie solidności konstrukcji. Bugs 3 nie trzeszczy, a ramiona się nie wyginają. Cała konstrukcja jest sztywna i budzi zaufanie.
Producent postanowił podkreślić charakter modelu poprzez dodanie "oczu" oraz masywnej diody z przodu. Całość wraz z czerwonym kolorem kadłuba ma wyglądać możliwie agresywnie. Zaoblone kształty nie do końca idą z tym w parze i MJX nie wygląda tak oryginalnie, jak Tarantula, ale z pewnością może się podobać.
Bugs 3 lata na silnikach bezszczotkowych i zważywszy na jego cenę należało się tego spodziewać. Nie mają one na wirniku żadnych oznaczeń, ale jak podaje producent, jest to jednostka w rozmiarze 1806 i 1800KV. Przy zasilaniu 7.4V daje to w granicach 12.000-15.000 RPM. Należy przy tym pamiętać, że śmigła są co prawda wykonane z nylonu i lekkie, ale mają średnicę 7.4 cala, co powoduje, że użycie silnika o wyższych obrotach byłoby nieuzasadnione. Pamiętajmy, że modele wyścigowe latają na 2300KV, ale mają śmigła 5 calowe. Wspomniana wyżej kombinacja śmigła i silnika umożliwia uzyskanie deklarowanego ciągu wynoszącego 240 gramów, czyli cały kopter uzyskuje niemalże 1000g przy maksymalnej mocy.
Od spodu ramion znajdziemy niskie podwozie, które tworzą plastikowe wypusty mocowane dokładnie pod silnikami. Jest to bardzo dobre rozwiązanie, jeśli pragniemy latać bez kamery i zależy nam na maksymalnie opływowym kształcie. Na prawie całej długości ramienia przykręcone są półprzeźroczyste płytki, pod którymi znajdują się diody LED. Gwarantują nam one łatwe określenie orientacji quadrocoptera, szczególnie po zmroku.
Oświetlenie jest wyjątkowo jasne i bardzo dobrze widoczne. Nietypowy natomiast jest dobór kolorów - z przodu biały, tył zaś świeci na niebiesko. Dopóki nie zbindujemy koptera z aparaturą i nie uzbroimy go, włączone będą tylko przednie LEDy, dlatego zdjęcie zrobiłem przy włączonych silnikach.
Na samym przodzie quadrocoptera MJX umieścił kolejną diodę wysokiej mocy. Dzięki niej wiemy, że kopter jest zwrócony w naszą stronę.
Uważam, że jest to świetne rozwiązanie, ponieważ jeśli w ciemności stracimy rachubę, w którą stronę obróciliśmy model, wystarczy ustawić go tak, aby rzeczona dioda świeciła w naszą stronę, dzięki czemu z łatwością podlecimy nim z powrotem.
Na końcówkach ramion możemy także zamocować osłony śmigieł. Są one wykonane z ABS lub podobnego materiału, który jest elastyczny, ale jednocześnie dość gruby, więc przy tak ciężkim kopterze wydaje się to optymalnym wyborem. Całość rozpięta jest na trzech cienkich ramionach, które trzymają zewnętrzną część osłony z dala od śmigła.
Odstęp między nimi jest stosunkowo duży, co powoduje że, przy niewielkim ugięciu osłony, nie spotka się ona z krawędzią płata.
Same osłony równają się z wysokością piasty śmigła i nie wychodzą powyżej w związku z czym nie ochronią kadłuba. Tutaj akurat trudno się temu dziwić, ponieważ przy masie startowej oscylującej w granicach 500g, jakakolwiek próba przejęcia sił działających przy upadku mogłaby się źle dla tych osłon skończyć. Moim, subiektywnym zdaniem producent wybrał rozsądnie pomiędzy sztywnością, masą i ich kształtem. Przy twardszych lądowaniach mogę się one poddać, ale w zamian zredukują uszkodzenia kadłuba i śmigieł. W przypadku delikatniejszych uderzeń ich sprężystość i odległość od wirujących płatów powinna uchronić kopter przed upadkiem.
Montaż osłon wymaga odkręcenia plastikowych nóżek, o których wspominałem wcześniej. Będą się one trzymać na tych samych dwóch śrubkach, które zostały użyte do zamocowania niskiego podwozia.
Po ich odkręceniu będziemy widzieć mocowanie i śrubki od silników. Montaż osłon śmigieł to po prostu nałożenie ich na niskie podwozie i ponowne przykręcenie obu elementów do ramienia.
Z tyłu kadłuba znajduje się wyłącznie gniazdo do podłączenia baterii. Producent zdecydował się na XT30, które jest niskoprądową wersją znanego wśród budujących koptery XT60. Wtyk jest przynajmniej o połowę mniejszy i znalazł miejsce pomiędzy JST (czerwony wtyk dla baterii do 2S), a własnie XT60. Pocieszające jest to, że MJX nie użył niczego niestandardowego, przynajmniej jeśli chodzi o złącze zasilania.
Wpięcie ogniwa uruchamia od razu quadrocopter - nie ma on dodatkowego włącznika. Przewód bateryjny jest dość krótki i po podłączeniu jej do modelu nie będzie luźno wisiał, co również gwarantuje, że nie dostanie się w okolicę pracujących śmigieł. Jednocześnie jest on na tyle długi, że nie musimy łamać przewodu, aby go wpiąć do gniazda.
Producent zdecydował się niestety na włożenie ogniwa do sztywnej obudowy, która sprawia, że musimy się trzymać ogniw dostarczonych przez MJX. Oczywiście takie posunięcie ma też znaczenie dla naszego bezpieczeństwa, ponieważ bateria jest zabezpieczona przed uszkodzeniami mechanicznymi. Należy pamiętać, że stosowane ogniwo jest dość duże i jego przebicie mogłoby spowodować realny pożar.
Z naklejki na obudowie możemy się dowiedzieć, że bateria to 2S (7.4V), ma pojemność 1800mAh i 25C. Przekłada się to na maksymalny, ciągły prąd wynoszący 45A. Z moich obserwacji wynika, że jest to wartość wystarczająca i quadrocopter ani razu się nie zająknął, niezależnie od tego, jakie manewry kazałem mu wykonać.
Baterię wsuwamy w sztywne mocowanie, które znajduje się pod kadłubem. Producent zdecydował, że nie będzie ona znajdować się wewnątrz koptera, co wydaje się dobrym pomysłem. Czarna bateria na czerwonym tle prezentuje się dobrze, a cała konstrukcja wygląda przemyślanie. Pozytywnie zaskakuje także fakt, że bateria nie przemieszcza się w trakcie lotu. Wchodzi ona na tyle ciasno, że nie ma mowy o jej wypadnięciu nawet podczas przewrotów, mimo że mocowana jest wyłącznie na wcisk.
Po lewej stronie pod kadłubem wyprowadzono antenę od odbiornika. Jest to trafny pomysł, gdyż dzięki temu znajduje się ona dalej od elektroniki, a wyciągnięta poza kadłub jest w stanie lepiej odbierać sygnał sterujący.
Wraz z kopterem otrzymujemy także uchwyt na kamerę typu GoPro. Muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony także jego jakością i sposobem wykonania. Jest to rozpinana ramka, która trzyma kamerę wokół. Całość znajduje się na dość sztywnym ramieniu, które mocujemy do kadłuba.
Wspomniana już ramka posiada z boku zapięcie, które trzyma obie jej części razem. Zatrzask jest tak pomyślany, żeby nie otworzył się w trakcie lotu, jak i po upadku.
Po włożeniu kamery należy jedną z części uchwytu złapać drugą część ramki i następnie dociągnąć niewielką dźwigienką wkomponowaną w całość mocowania.
Kamera jest trzymana w uchwycie wokół, a szerokie krawędzie z przodu i z tyłu gwarantują, że na pewno nie wypadnie. Musimy w zamian liczyć się z tym, że uchwyt jest dostosowany do kształtu GoPro bądź też jej klonów, których pełno jest na rynku. Eken H9 zmieścił się idealnie, więc o ile tylko producent naszego sprzętu zamknął kamerę w obudowie o gabarytach GoPro Hero - nie powinniśmy mieć problemu z jej zamocowaniem.
Na uchwycie baterii znajduje się także tajemniczy półkolisty talerzyk oraz wycięcia. Służą one włożeniu mocowania kamery.
Najpierw wsuwamy je w podłużne sanki, a następnie popychamy tak daleko, aby spotkało się z owym obrotowym talerzykiem. Ten ostatni obracamy o 180 stopni blokując w ten sposób mocowanie kamery. Po takim montażu, o ile go nie wyłamiemy, na pewno nam nie spadnie. Brawo MJX!
Od spodu kadłuba widać także wypustki na wysokie podwozie, które możemy zamontować pod kopterem. Zmienia ono zupełnie gabaryty i charakter koptera, ale zapewnia prześwit niezbędny do zamocowania uchwytu do kamery. Wkładamy je otworami w stronę wypustów w kadłubie, a następnie przykręcamy śrubkami, które otrzymaliśmy w zestawie.
Po zamocowaniu wszystkich 4 nóg od wysokiego podwozia pozostaje niewielki prześwit pomiędzy gruntem, a uchwytem trzymającym kamerę. Należy z pewnością o tym pamiętać stawiając kopter na nierównym gruncie.
Warto jeszcze wspomnieć o masie startowej. Kopter w pełnym rynsztunku - z baterią, osłonami, wysokim podwoziem i uchwytem na kamerę waży sumarycznie 510 gramów. Oznacza to, że pozostaje nam niewielki limit, aby zgodnie z przepisami lotniczymi latać nim w miarę swodobnie (< 600g). Waga GoPro oscyluje w granicach 90g, podczas gdy Eken to około 65g, czyli z kamerą latamy już na wartości granicznej.
Producent deklaruje ciąg pojedynczego silnika na poziomie 250g, czyli TWR w skrajnym wypadku wynosi 1.66:1. Do swobodnego latania powinniśmy mieć stosunek 2:1, ale jeśli nie zamierzamy latać z kamerą sportowo to nie powinno to stanowić większego problemu.
Budowa wewnętrzna
MJX Bugs 3 jest chyba najprostszym do demontażu quadrocopterem. Górna część kadłuba, która kryje kontroler lotu i ESC jest zamocowana na czterech zatrzaskach. Wystarczy tylko pociągnąć i kolejne z nich z łatwością puszczają.
Po otwarciu quadrocoptera większość elementów mamy od razu na widoku. Kontroler lotu umieszczono na dużej płytce, która odpowiada jednocześnie również za dystrybucję zasilania. Po bokach mamy piny + i -, które są przeznaczone dla ESC. Warto zauważyć, że PCB została zamocowana na 4 gąbkach, które mają zmniejszać wibracje dochodzące do żyroskopu. W tym i w kolejnych miejscach przekonamy się, że MJX włożyło trochę pracy w to, jak wykonany jest kopter. Tego typu jakości nie powstydziłby się Hubsan, czy inne, bardziej znane marki.
W przedniej części płytki (dół zdjęcia) widać złącza dla LEDów, które otrzymują najprawdopodobniej regulowane 5V. Jedno wolne złącze pozwoli wpiąć kamerę, jeśli takową dokupimy. Zaraz obok widać też odbiornik, który jest wlutowany na paru kolejnych pinach jako odrębna płytka ułożona na kontrolerze lotu.
Tylna część płytki to głównie zasilanie. Zwraca uwagę dość duży kondensator zamocowany zaraz na wejściu zasilania ze złącza XT30. Jego rolą jest wygładzanie napięcia, które w przypadku baterii i zmiennego obciążenia może się sporo wahać.
Wszystkie miejsca, które były lutowane są dodatkowo zabezpieczone. Nie jestem w tym zakresie ekspertem, ale wygląda to na żywicę epoksydową, która chroni luty przed czynnikami zewnętrznymi - utlenianiem oraz wilgocią. To kolejny przykład na to, że producent przewidywał dłuższą eksploatację tego quadrocoptera i włożył dodatkowy wysiłek, żeby był on bardziej niezawodny.
Na pudełku Bugs 3 jest napisane, że posiada on "independent ESCs", czyli osobne regulatory dla każdego silnika. Jak widać deklaracja jest zgodna z prawdą. Awaria pojedynczego regulatora nie pociągnie za sobą wymiany całej płytki 4 w 1, którą widzieliśmy np. w JJRC X1. Tutaj każdy ESC można wymienić osobno. Jest to bardziej niezawodne i tańsze w przypadku naprawy. Świetnie, że producentowi udało się w kadłubie znaleźć miejsce na takie rozwiązanie.
O dbałości o szczegóły świadczy także filtrowanie zakłóceń z ESC - każdy ma swój kondensator oraz zabezpieczenie lutów żywicą. Nie ma się do czego przyczepić.
ESC są przyklejone do dolnej części kadłuba na dwustronnej taśmie piankowej. Nie trzyma ona zbyt mocno, ale wystarcza, aby nie przemieszczały się one w trakcie lotu. Jedyna trudność, jaka może się pojawić podczas naprawy koptera to fakt, iż przewody od silnika są przeciągnięte przez ramię i przylutowane bezpośrednio do ESC. Wymiana regulatora lub napędu wymusi więc na nas chwycenie w ręce lutownicy, a także zakup w miarę szerokiej rurki termokurczliwej. Tą, która jest na ESC trzeba będzie rozciąć, aby odlutować przewody. Te ostatnie z kolei trzeba przeciągnąć od silnika przez całą długość ramienia. Nie jest to na szczęście operacja, którą trzeba wykonywać zbyt często, ale warto być gotowym na takie trudności, jeśli zamierzamy serwisować model samodzielnie. Niestety silniki bezszczotkowe dają więcej mocy, ale naprawianie modeli, które je posiadają jest nieco bardziej skomplikowane.
Z przodu znajduje się wspomniana wcześniej biała dioda. Służy ona łatwiejszemu określeniu kierunku lotu koptera, ale na dobrą sprawę stanowi też wypełnienie przestrzeni w dziobowej części kadłuba.
Bazując na instrukcji i liście części zamiennych, wyraźnie widać, że producent przewidział to miejsce na instalację m.in. sprzętu FPV. Charakterystyczny kształt przedniej diody i jej mocowania bardzo przypomina płytkową kamerę. Dla testu przymierzyłem jedną z posiadanych. Pasowała bez problemu.
Za kamerą jest dodatkowo sporo miejsca na umieszczenie typowego nadajnika FPV. W dolnej części kadłuba znajduje się także zaślepiony otwór przez który możemy np. wyprowadzić antenę. Można także doprowadzić dodatkowe przewody do podwieszanej kamery. Opcji jest sporo, miejsca również. Wykorzystując fakt, że Bugs 3 jest zasilany napięciem 7.4V, bez problemu znajdziemy komplet nadajnik + kamera, który będziemy mogli wykorzystać. Zasilanie można prawdopodobnie pociągnąć z jednego z gniazd w przedniej części płytki, które zostały przewidziane właśnie do obsługi urządzeń rejestrowania obrazu.
Możliwość konwersji modelu na quadrocopter z pełnym FPV, czy to dostarczonym przez producenta, czy zamocowanym samodzielnie, czyni sprzęt od MJX jeszcze bardziej interesującym.
Aparatura
MJX zdecydowało się pozostać przy białym kolorze, ale to jedyny element wspólny pomiędzy aparaturą od MJX X600, a Bugs 3. Została ona zaprojektowana całkowicie od nowa i był to zdecydowanie dobry ruch. Aktualny kontroler jest zaoblony z każdej strony i prezentuje wyższą jakość niż poprzednik.
W oczy rzuca się od razu czerwone logo producenta oraz napis "Bugs". Ten ostatni ma zapewne uatrakcyjnić wygląd aparatury, ponieważ nie posiada ona wyświetlacza.
W górnej części producent umieścił swoje czerwone logo, które oprócz napisu "Bugs 3" u dołu jest jedynym oznaczeniem, które znajdziemy na całej aparaturze.
Pośrodku znalazł się suwany włącznik oraz uchwyt za który możemy zawiesić aparaturę na szyi.
Cztery, typowo rozłożone przyciski do trymowania znajdują się w zasięgu manipulatorów. Warto jeszcze powiedzieć, że wszystkie elementy są bardzo zgrabnie wkomponowane w obudowę.
Manipulatory nie są zbyt długie, ale za to rewelacyjnie pracują. Sprężyny, które je centrują działają z umiarkowaną siłą, a ich praca w całym zakresie jest bardzo płynna i nie wymaga wkładania zbyt wiele wysiłku. Ogromnym plusem jest też ich doskonała precyzja. Nie ma tutaj mowy o martwej strefie - każdy ruch manipulatora jest natychmiast przenoszony na kopter i nawet chcąc wykonać precyzyjny manewr w trybie 100% - nie nastręcza to najmniejszych trudności. Uważam to za ogromną zaletę tego quadrocoptera, ponieważ jego prowadzenie należy do wyjątkowo przyjemnych i dokładnych.
Same manipulatory są zakończone typową koroną, która nie jest zbyt ostra, ale wyżłobienia wystarczają, aby pewnie dało się na nich oprzeć zarówno kciuki, jak i chwycić je dwoma palcami. Nie są one może specjalnie długie, ale wystarczające, aby dokładnie prowadzić model w powietrzu.
W górnej części aparatury znajduje się zielona dioda, która współpracując z sygnalizacją akustyczną, informuje nas o tym co się dzieje. Trudno w ramach recenzji wyjaśnić wszystkie niuanse, więc na końcu recenzji zamieszczę zdjęcie fragmentu instrukcji, który wyjaśnia poszczególne sygnały i zachowanie się oświetlenia koptera.
Z przodu aparatura posiada razem 4 przyciski - po dwa z lewej i prawej strony. Zacznijmy od tej pierwszej. Jedyny przycisk w kolorze czerwonym służy do bindowania (łączenia aparatury z modelem) oraz późniejszego uzbrajania koptera. Procedurę opisałem w sekcji "Charakterystyka lotu". Przycisk skrajnie po lewej stronie pozwala wybrać tempo lotu. Tryby są tylko 2 - wolny i szybki.
Po przeciwnej stronie układ przycisków jest taki sam. Zewnętrzny odpowiada za uruchamianie kamery - zdjęcia oraz nagrywanie, natomiast ten leżący bliżej anteny pozwala wykonywać flipy. Inaczej niż zwykle, musimy go przytrzymać i wtedy pociągnąć prawy manipulator w jedną z czterech stron. Jeżeli miałbym zgadywać, dlaczego MJX zdecydowało się na taki krok to zabezpieczenie przed przypadkowym wykonaniem przewrotu. Nieumyślne wykonanie takiego manewru tak dużym kopterem zbyt blisko ziemi mogłoby być dla niego dość opłakane w skutkach.
W górnej części aparatury znajduje się też antena schowana pod plastikową osłoną. Mam nadzieję że, inaczej niż w przypadku np. Tarantuli, ona faktycznie się tam znajduje.
Miejsce na baterie znajduje się jak zawsze z tyłu, w dolnej części aparatury. Do zasilania potrzebujemy 4 baterii AA, czyli typowych "paluszków".
Charakterystyka lotu
Przygodę z MJX Bugs 3 zaczynamy poprzez, bardziej niż zwykle, złożoną metodę bindowania i uzbrajania silników. Po włączeniu koptera jest on oczywiście całkowicie nieaktywny i silniki niespodziewanie nam nie wystartują - mądrze i bezpiecznie. W pierwszym rzucie musimy połączyć aparaturę z samym modelem. Dopóki tego nie zrobimy, przednie diody koptera będą migać. Bindowanie wymaga przytrzymania czerwonego przycisku przez ok. 1-2 sekundy, dopóki nie usłyszymy długiego piknięcia. To znak, że oba urządzenia już się ze sobą komunikują. Na kopterze w tym stanie będą się w sposób ciągły świecić przednie diody - tylne pozostają wyłączone.
Właściwe uzbrojenie quadrocoptera to ponowne przytrzymanie czerwonego przycisku na aparaturze. To należy już wykonywać stojąc od niego w bezpiecznej odległości, ponieważ silniki, a więc i śmigła w tym trybie zaczyną się obracać. Uzbrojenie oznacza gotowość do startu - wtedy działa już manipulator od gazu (throttle). Oprócz włączenia silników, na Bugs 3 zaświecą również diody na dwóch tylnych ramionach.
Quadrocopter od MJX żwawo podnosi się z ziemi i w pierwszym (wolniejszym) trybie lotu jest całkiem dynamiczny. Na pewno nie polecam zaczynać od niego nauki, ponieważ modele z bezszczotkowymi silnikami mają większą wagę, a same śmigła mogą naprawdę wyrządzić szkody. Nie inaczej jest w tym przypadku. Quadrocopter jest w stanie osiągnąć całkiem przyzwoite tempo lotu i jeśli zależy nam na stabilnym poruszaniu się z kamerą podczepioną pod spodem - pierwszy tryb będzie jak znalazł.
Jak już poczujemy, jak lata quadrocopter, warto przejść do trybu drugiego - szybszego. Quadrocopter przyspiesza w ramach każdego z kanałów, więc zmienia się także yaw rate. Należy tutaj powiedzieć, że ich spasowanie jest całkiem niezłe. Yaw pasuje do reszty i rotacja wokół własnej osi jest dość proporcjonalna do reszty. Można jedynie nieco żałować, że Pitch i Throttle nie są dopasowane w taki sposób, żeby kopter leciał przed siebie bez utraty wysokości. Niestety pochylenie najwyraźniej jest na tyle duże, że przy maksymalnie wychylonych obu manipulatorach ma on tendencję do lekkiego nurkowania w kierunku ziemi. Co ciekawe jest to niezależne od obciążenia, ponieważ dzieje się tak zarówno wtedy, gdy model lata z kamerą, jak i bez. Różnica w wadze to w końcu ponad 100g, więc jest się nad czym zastanawiać. Jeśli pamiętamy o tym, że lot na maksymalnej prędkości daje taki efekt, to ponadto nie musimy się wiele martwić. Wszystkie zwroty i manewry są przez Bugs 3 wykonywane dynamicznie i bez dodatkowych niespodzianek dla operatora.
Powyższe nie powinno nas jednak zniechęcać, jeśli przyjrzymy się na dobór PIDów. Te moim zdaniem są naprawdę mądrze dobrane, ponieważ stabilizacja działa bardzo płynnie i szarpanie kopterem nie wytrąca go z równowagi. Bugs 3 płynnie wraca do zawisu i robi to proporcjonalnie do swojej masy. W miarę szybko, ale też nie gwałtownie, co zawdzięczamy zapewne nie za wysokiemu P, które było zmorą np. Hubsana H107C. Quadrocopter od MJX także bardzo dobrze trzyma stabilizację przy obrotach (yaw) i nie nosi go w żadną stronę. Nie spotkałem się też z tzw. Bounce back, czyli odbiciem przy stabilizowaniu.
Do bardzo udanej charakterystyki lotu dokłada się oczywiście aparatura, która pozwala na wyjątkowo precyzyjne prowadzenie modelu. Nawet w drugim (szybszym) trybie możemy swobodnie omijać przeszkody i przelatywać przez ciasne miejsca. Posadzenie modelu w punkcie także nie sprawia trudności.
Flipy to także ciekawy element w MJX Bugs 3. Kopter jak na swoją masę wykonuje je naprawdę nieźle. Nawet z wysokim podwoziem i kamerą potrafi zrobić przewrót w każdą stronę nie tracąc zupełnie swojej dynamiki - byłem mocno zaskoczony, gdy próbowałem tego z Ekenem wiszącym pod spodem. Jedyny zarzut jaki mam jest taki, że po każdym flipie kopter nieco ucieka w przeciwną stronę, w którą wykonywał manewr. Stabilizacja jest na tyle spokojna, że po przewrocie np. w prawo, kopter odleci nam nieco w lewo, jeśli tego nie skorygujemy. Uważam to za drobny mankament, bo te manewry nie są główną funkcją tego modelu, ale uznałem, że warto o tym wspomnieć. Wprawni piloci nie powinni mieć z tym trudności, natomiast nowi powinni mieć tą świadomość. Nikt nie będzie miał natomiast problemu z utratą wysokości po przewrocie, ponieważ kopter skutecznie to kompensuje.
Producent chwali się także prostą telemetrią, która poinformuje aparaturę o niskim stanie baterii w quadrocopterze oraz o słabym sygnale sterującym, gdy odlecimy za daleko. W nagraniu na Youtube widzieliście za pewno to pierwsze. Ponownie uważam, że MJX wykonało tutaj kawał świetnej roboty, ponieważ aparatura klarownie informuje nas kiedy powinniśmy lądować (długie i głośne pikanie). Jest to szczególnie istotne, kiedy kopter wisi wysoko i nie widzimy już dokładnie diod pod ramionami. Te również migają, gdy stan baterii zbliża się do 0.
Czas lotu, który udało mi się uzyskać bez dodatkowego obciążenia: podwozia, uchwytu na kamerę oraz osłon na śmigła; to 12 minut, czego dowodem jest recenzja umieszczona na Youtube. Zakładając wszystkie akcesoria (oprócz osłon - za dużo roboty, sorry) i podwieszając Ekena H9 zszedłem do ok. 8 minut. Wciąż jest to wynik zadowalający zważywszy na to, że model dość mocno męczyłem podczas testu. Myślę, że bezpiecznie można dorzucić jeszcze ze 2 minuty, jeśli nie będziemy go zmuszać do flipów i szybkich manewrów. Jako spokojna platforma do filmowania powinien wisieć w powietrzu jakieś 10 minut. Zapewnienia producenta o czasie lotu oscylującym w granicach 18 minut są w moim odczuciu przesadzone, ale uzyskane wyniki wciąż są bardzo dobre, jak na sprzęt za tą cenę.
Podsumowanie
Przyznam, że MJX Bugs 3 naprawdę mnie kupił. Już samo wyjęcie go z pudełka daje odczucie, że to produkt wysokiej jakości. Potwierdza to również w locie. Doskonała aparatura; przemyślany, bezpieczny i klarowny sposób uzbrajania; telemetria, która informuje nas o potencjalnych problemach zanim nas dotkną (utrata sygnału, rozładowana bateria); długi czas lotu; widoczna wysoka dbałość o niezawodność po zajrzeniu wewnątrz kadłuba. Można długo wymieniać. MJX Bugs 3 nie jest tani, ale za niecałe 500 zł otrzymujemy wyjątkowo solidny produkt i moim zdaniem MJX udowodniło, że potrafi stanąć na równi z markami poważanymi na rynku za swoje modele RTF. Dopracowanie każdego szczegółu i oddanie w nasze ręce produktu, który nie rozczarowuje w żadnym zakresie jest moim zdaniem wystarczającym powodem, żeby wystawić Bugs 3 najwyższą ocenę. Aha, nie zapominajmy jeszcze o możliwości rozszerzenia modelu o prawdziwe FPV pracujące na częstotliwości 5.8 GHz. Niewykluczone, że ten kopter MJX zostanie ze mną na dłużej - rzadko, który produkt robi na mnie tak pozytywne wrażenie!
Ocena 4Śmigła.pl: 5 / 5
Warto wiedzieć
MJX Bugs 3 bardzo bogato sygnalizuje różne stany, w jakich się znajduje. Czyni to zarówno poprzez wbudowane w ramiona diody, jak i dźwięki wydawane przez aparaturę. Zgodnie z obietnicą zamieszczam zdjęcie jednej ze stron instrukcji, która omawia te elementy.
Aparatura pozwala na własną kalibrację. Jeżeli manipulatory nie pracują tak, jakbyśmy się spodziewali i np. pozycja centralna nie jest tam, gdzie się spodziewamy, możemy kazać skalibrować wszystkie skrajne wychylenia korygując tym samym nieznaczne błędy w pracy potencjometrów. Aparatura jest fabrycznie ustawiona i nie ma potrzeby przeprowadzania takiej korekty, ale jeśli w toku użytkowania okaże się, że manipulatory nie pracują tak jak kiedyś, można taką operację przeprowadzić. W tym celu należy ją włączyć i przytrzymać pionowy przycisk trymowania przy lewym manipulatorze w górę. Po 3 sekundach aparatura zasygnalizuje wejście w tryb kalibracji. Po wykonaniu paru maksymalnie szerokich obrotów obydwoma manipulatorami (skrajne pozycje!) należy je puścić i ponownie przytrzymać ten sam przycisk od trymowania. Aparatura powinna zapamiętać nowe ustawienia.
Kalibracja akcelerometru to z kolei operacja, która jest bardziej znana. Podobnie jak w innych kopterach przeprowadzamy ją po połączeniu go z aparaturą (po przytrzymaniu czerwonego przycisku na kontrolerze). Kopter musi oczywiście być nieuzbrojony (śmigła nie pracują). Aby skalibrować akcelerometr musimy pociągnąć oba manipulatory w prawy-dolny róg i chwilę przytrzymać. Quadrocopter zasygnalizuje, że kalibracja jest w toku i po chwili powinien wrócić do oczekiwania na uzbrojenie. Ci którzy rzadziej czytają blog powinni jeszcze wiedzieć, że kalibrację przeprowadzamy na płaskiej, poziomej powierzchni, ponieważ jest to proces, w którym ustawiamy pozycję do której kopter będzie dążył próbując wrócić do zawisu. Kalibracja jest wymagana wyłącznie wtedy, gdy wyraźnie odczuwamy znoszenie koptera zawsze w tą samą stronę.