Scenariusz jest często podobny. Nowa zabawka, skromne doświadczenie i ogromna pokusa wyniesienia quadrocoptera na dużą wysokość ! A kończy się na ogół tak samo. Model jest już na takim pułapie, że wiatr zaczyna go zabierać, a pomysłów na sprowadzenie go na ziemię brak. Trochę machania manipulatorami i można powiedzieć quadrocopterowi po raz ostatni "Bon Voyage". Szczęśliwcy znajdują go dość szybko, inni po paru godzinach, pozostali w ogóle. Ci, którzy sami nie odszukali modelu mają jeszcze szansę trafić na ogłoszenie na olx.pl. Wrzucane są tam zarówno informacje o znalezionych, jak i zgubionych quadrocopterach. Mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy odzyskali je w ten właśnie sposób. A teraz pytanie podstawowe - czy da się zapobiec tej nieprzyjemnej sytuacji, gdy nasz model odlatuje w nieznane ? Oczywiście, bo w końcu my sterujemy quadrocopterem od początku do końca, jednak oprócz zdrowego rozsądku, można sobie też nieco pomóc inaczej. Jak ? Czytajcie dalej !
Numer telefonu na kadłubie (0 zł)
Sposób jest banalnie prosty, ale nie tak łatwo na niego wpaść. Otóż wystarczy przykleić do quadrocoptera kartkę ze swoim numerem telefonu i poprosić o kontakt, jeśli ktoś go znajdzie. Wbrew pozorom znajdzie się sporo osób, które zadzwonią, jeśli znajdą taką adnotację na kadłubie quadrocoptera. Całość warto zabezpieczyć przezroczystą taśmą klejącą, która ochroni kartkę przed wilgocią. Sposób jest skuteczny o ile: 1) ktoś znajdzie nasz quadrocopter oraz 2) będzie na tyle uczciwy, żeby się z nami skontaktować. Niewątpliwa zaleta to fakt, że nic nas to nie kosztuje, a naprawdę może pomóc.
Lokalizator bluetooth (ok. 50 zł)
[Źródło: Banggood - http://img.banggood.com/images/2014/gongsijie/11/SKU178428/SKU178428(35).jpg]
Czasami lepiej jest polegać na sobie niż na innych, więc warto poszukać rozwiązania, które pomoże nam namierzyć zgubiony quadrocopter samodzielnie. Tzw. trackery Bluetooth to wynalazek dla zapominalskich, którzy gubią klucze i portfele. Idea jest prosta - niewielkie urządzenie z Bluetooth (tag) łaczymy ze smartfonem. Jeżeli urządzenia stracą ze sobą kontakt, to telefon nas o tym poinformuje, ale da nam również znak, kiedy znajdziemy się z powrotem w zasięgu. Jednocześnie, gdy tag jest w zasięgu bluetooth naszego smartfona, możemy włączyć akustyczny alarm (w postaci melodyjki, albo pikania), który pozwoli łatwiej odnaleźć nam zaginiony przedmiot z przypiętym tagiem.
Pomysł na ratowanie quadrocoptera jest dość prosty. Montujemy lokalizator w / na quadrocopterze uprzednio parując go z telefonem. Jeśli model poleci nam za daleko i spadnie w nieznanym miejscu, to idąc w kierunku, w którym nam uciekł, włączamy aplikację od tagu bluetooth i liczymy na to, że oba urządzenia się znowu połączą. Orientacyjny zasięg, w jakim to zadziała, to paręnaście metrów. Po odzyskaniu połączenia z tagiem możemy włączyć jego sygnał, który przy odrobinie szczęścia usłyszymy i doprowadzi nas do zgubionego modelu.
Zaleta rozwiązania to niewielki koszt i fakt, że tag ma swoje własne zasilanie. Wada to niewielki zasięg, więc musimy podejść dość blisko do quadrocoptera, a dodatkowo niektórzy użytkownicy skarżą się na nie do końca spolegliwe przywracanie połączenia. Zdarzają się przypadki, że tag nie połączył się z telefonem mimo, iż były oba w pobliżu. Przed użyciem polecam więc wykonać testy "na sucho" i zobaczyć, jak rozwiązanie się sprawuje.
Przykład: Banggood - Bluetooth Nut 2.0
Lokalizator GPS (od 150 zł)
[Źródło: Banggood - http://www.banggood.com/LK106-Mini-GPRS-Tracker-Locator-Waterproof-Drop-Resistance-Dustproof-for-Kids-Olders-Pets-p-987573.html]
Najdroższe z prezentowanych rozwiązań to lokalizator GPS. Jest to najbardziej zaawansowany sposób znakowania modelu, a jednocześnie w miarę niezawodna. Jednocześnie, oprócz ceny trzeba też pamiętać o wadze. Nie każdy quadrocopter swobodnie dźwignie takie urządzenie, więc warto o tym pamiętać.
Idea jest dość prosta. Lokalizator ma wbudowany modem GPRS oraz moduł GPS. Do środka wkładamy kartę SIM (np. prepaid) ze znanym nam numerem telefonu. Dzwoniąc, bądź wysyłając SMS do lokalizatora, odeśle nam on w zamian swoją aktualną pozycję. Urządzenie powinno na wbudowanej baterii działać od jednej do paru dób, zależnie od wielkości i modelu.
Dostępne na Allegro i w Chinach urządzenia są dużo tańsze od sprzętu markowego, ale także bardziej zawodne. Zanim wybierzemy dany sprzęt, warto poczytać co piszą o nim inni użytkownicy, bo najgorsze co może się stać, to brak możliwości uzyskania lokalizacji urządzenia dokładnie wtedy, gdy tego potrzebujemy. Warto również w tym przypadku przeprowadzić gruntowne testy, nim przyczepimy sprzęt do naszego modelu latającego.
Przykład: Banggood - lokalizator GPS
Alarm akustyczny podłączany do odbiornika (ok. 20 zł)
[Źródło: Hobbyking - http://www.hobbyking.com/hobbyking/store/catalog/failsafealarm-13064.jpg]
Ostatnia propozycja to rozwiązanie dla tych, którzy mają kopter z prawdziwym odbiornikiem RC (np. wyścigową 250-tkę, Phantoma, CX-20, czy samodzielnie budowany model). Do jednego z 3-pinowych złącz (którykolwiek z kanałów) podłącza się miniaturowy alarm, który bada, czy na danym kanale jest sygnał. Jeśli przestanie się on pojawiać ze względu na zbyt duży zasięg od aparatury lub jej wyłączenie to po ok. minucie alarm zacznie wyć z natężeniem dźwięku 85 dB. Daje to dość sporą szansę, że usłyszymy własny model, który leży w trawie lub krzakach.
Buzzer podłączany do kontrolera lotu
Kontrolery lotu w droższych modelach i tych, które składa się samodzielnie mają złącze do którego da się podłączyć tzw. Buzzer, czyli miniaturowy głośniczek, który emituje głośny pisk. Służy on do sygnalizowania niskiego napięcia baterii, ale można go również uruchomić przełącznikiem na aparaturze (jeśli mamy taką, którą da się konfigurować). Buzzer dobrze jest schować wewnątrz kadłuba (jeśli jest to rama otwarta), albo zamocować go w ten sposób, by nie urwał się podczas nieudanego lądowania. Jest to powszechnie stosowane rozwiązanie wśród osób, które budują tzw. racery, czyli modele do wyścigów FPV.
Buzzer 5V z generatorem
Buzzer Lantian 5V z generatorem
Alarm niskiego napięcia
Jeżeli posiadamy quadrocopter, który nie daje możliwości instalacji własnego buzzera, ale posiada baterię co najmniej 2S to możemy do złącza balansera podpiąć układ, który przy niskim napięciu będzie głośno piszczał. Niewątpliwą zaletą jest prostota użycia. Jedyne co musimy zrobić, to podłączyć wolne złącze baterii do buzzera pilnując, aby do pinu COM podłączyć czarny przewód (masę), a do pozostałych, czerwone, lub kolorowe - zależnie od stosowanej baterii. Są alarmy posiadające jeden lub dwa głośniczki i są słyszalne z dobrych parudziesięciu metrów. Ich oryginalnym zastosowaniem jest ochrona nas przed rozładowaniem ogniwa ponad miarę, ale pośrednio mogą nam pomóc znaleźć model po upadku, gdy jego bateria dostatecznie osłabnie. Należy jednak zagwarantować, że jest on na tyle mocno przymocowany, że nie odłączy się przy upadku. Warto więc przemyśleć jego instalację.
Alarm lipo dla 2S-4S z jednym buzzerem
Alarm lipo dla 1S-8S z dwoma buzzerami
Dronekeeper Mini
Urządzenie, które zasłużenie się tutaj znalazło. Jest to droższa wersja powyższych rozwiązań, która oprócz sygnalizowania słabej baterii potrafi też włączyć się, gdy zgubimy model. Różni się od powyższych alarmów Li-Po dwoma elementami. Po pierwsze posiada własne zasilanie, więc będzie wyć nawet, gdy nie zostanie podłączony do ogniwa od quadrocoptera (choć może - wtedy będzie się dodatkowo ładował). Po drugie posiada on czujnik (prawdopodobnie akcelerometr z żyroskopem), którym sprawdza, czy kopter jest w ruchu. Jeżeli przez ustawiony wcześniej okres czasu (domyślnie 30 sekund) nasz sprzęt będzie nieruchomy to zacznie piszczeć. Z jednej strony oznacza to, że po jego włączeniu trzeba wystartować, ale jesli spadniemy gdzieś w krzaki, powinniśmy usłyszeć skąd dochodzi pisk.
Link do jednego ze sklepów skąd można kupić Dronekeeper Mini
Podsumowanie
Utrata modelu zdalnie sterowanego, szczególnie latającego naprawdę może się zdarzyć. Ja dotychczas straciłem 2 modele (WLToys V959 i Hubsana H107D) i gwarantuję, że nie jest to przyjemne uczucie nie mówiąc o możliwości zrobienia szkód, poza samym kosztem nowego quadrocoptera. Oczywiście wprawny pilot ma większe szanse, aby uratować model, nawet lecący wysoko i daleko, ale niestety wszyscy popełniamy błędy. Jeśli nie zainwestujemy w żadne z powyższych rozwiązań, to samo naklejenie kartki z numerem telefonu nic nie kosztuje, a być może znajdziemy się wśród tych szczęściarzy, którym ktoś życzliwy odda zgubę. Warto to zrobić, bo zajmie nam tylko chwilę, a może uratować przed kolejnym wydatkiem paruset złotych.
A jak wyglądała Twoja historia ?
Jeżeli masz ciekawą historię odzyskania zgubionego quadrocoptera albo sprawdzony sposób, żeby go nie stracić - napisz ! Mailem na 4smigla@gmail.com albo w komentarzu. Chętnie umieszczę Twoją historię pod tym wpisem.