Wyje, czyli jest blisko! Buzzery z własnym zasilaniem.

Wyje, czyli jest blisko! Buzzery z własnym zasilaniem.

Umówmy się - jeżeli latałeś kopterem FPV na zewnątrz, na pewno zdarzyło ci się go szukać gdzieś w trawie, albo krzakach. Tanim i skutecznym rozwiązaniem jest buzzer, czyli niewielki głośniczek, który wyje, gdy przestawimy jeden z przełączników w aparaturze, albo gdy kopter zbyt długo będzie leżał w krzakach. Jest to skuteczne, bo brzęczyk jest słyszalny z dobrych parunastu metrów. Chyba, że wypięło nam się Li-Po. Wtedy - cóż, pozostaje po prostu liczyć na szczęście. Bo przecież bez zasilania buzzer się nie odezwie, prawda?



Zdecydowana większość kontrolerów lotu ma dziś dwa wyjścia, do których podłączamy buzzer 5V z własnym generatorem. Będzie on piszczał sygnalizując zmianę trybu lotu, uzbrojenie koptera, błąd takowego, czy słabą baterię.

Jeśli w BetaFlight ustawimy na jednym z kanałów "Buzzer" to możemy go też włączyć zdalnie jednym z przełączników na aparaturze. Jest to przydatne, jeśli nie możemy koptera znaleźć. Wydawałoby się, że nie może być to trudne przy jego gabarytach, ale uwierzcie mi - jest! Jeśli trawa sięga połowy łydki, to możemy spokojnie przejść obok i nawet go nie zauważyć.

Jedynym problem, który przez pewien czas pozostawał nierozwiązany była sytuacja utraty zasilania z racji wypięcia się pakietu Li-Po. W kopterach do Freestyle wielu pilotów poleca stosowanie dwóch pasków (ang. Li-Po strap) trzymających pakiet. Waga nie jest tak istotna, a w przypadku silnego uderzenia, ryzyko wypadnięcia pakietu jest mocno ograniczone, gdy trzymają je dwa paski, a nie jeden.


Bateria trzymana dwoma paskami Li-Po ma bardzo niewielką szansę wypaść. W przypadku tego zdjęcia widzimy, że paski spokojnie dałoby się przesunąć ku tyłowi, ale i tak mocowanie jest dość pewne.

Gorzej jest jednak w lżejszych konstrukcjach wyścigowych, które muszą jakoś poradzić sobie z jednym l tylko Li-Po strapem. Abyśmy nie musieli się martwić ewentualnym wypięciem pakietu, swego czasu pojawił się produkt od HellGate FPV (https://buzzer.hellgatefpv.com/), który składał się z Buzzera, niewielkiej baterii Li-Po 1S (3.7V), oraz układu elektronicznego, którego zadaniem było uruchamianie 'wycia' oraz pilnowanie, aby zapasowy pakiet był zawsze naładowany.


(Źródło: https://buzzer.hellgatefpv.com/product/hellgate-fpv-buzzer/)

Wystarczyło poczekać odpowiednio długo, a na Banggood i w podobnych sklepach pojawiło się wiele alternatyw, w różnych kształtach, rozmiarach i sposobach mocowania.


Buzzer URUAV UR6 100dB
(Źródło: Banggood - http://bit.ly/2LhHFyA)

Jak podają producenci, taki buzzer wytrzymuje do 3 dni ciągłej pracy, więc daje nam to sporo czasu, żeby go znaleźć, nawet jeśli pierwszego dnia się to nie uda (choć to dobrze nie rokuje).

Niektórzy mają wątpliwości jak go podłączyć, ponieważ 3-pinowe złącze może być nieco mylące. Wbrew pozorom jednak jest to bardzo proste. Zwykły buzzer wykorzystuje złącza oznaczone najczęściej jako BUZ+ i BUZ-, aby sterował włączeniem i wyłączeniem brzęczyka poprzez przepływ prądu pomiędzy jego '+' i '-'. W przypadku urządzeń z własnym zasilaniem mamy 3 przewody. Jest to 5V, GND i BUZ-. Dwa pierwsze podłączamy do dowolnych padów zasilających, na których kontroler lotu wyprowadza 5V. Ostatni z przewodów, czyli BZ-, lub BUZ- podpinamy do kontrolera lotu, tam gdzie znajduje się pin uziemiający dla Buzzera.


(Źródło: Banggood - http://bit.ly/2LhJIT9)


Przykładowe połączenie buzzera z własnym Li-Po z kontrolerem lotu Kakute F4 V2. 5V i GND od buzzera możemy podłączyć pod dowolne pole lutownicze oznaczone analogicznie - 5V i GND, także do pinów po lewej stronie. Jeśli chcemy móc wyzwalać buzzer z aparatury i aby FC mógł coś nim sygnalizować niezależnie - podłączamy też BUZ- do odpowiedniego wyjścia na kontrolerze lotu. (Źródło: opracowanie własne, schemat kontrolera lotu pochodzi z instrukcji Kakute F4 V2)

Buzzery z Li-Po mają często opcję wyłączenia, gdy już znajdziemy kopter - najczęściej jest to przycisk lub kwestia szybkiego wypięcia i wpięcia baterii. Warto zerknąć w instrukcję, nim uruchomimy urządzenie, ponieważ buzzer na ogół jest bardzo głośny i nie da nam łatwo odpocząć.

Kupować, czy nie?

Jeżeli w Waszym kopterze jest odrobina miejsca to uważam, że taki buzzer może niejednokrotnie zagwarantować Wam odzyskanie sprzętu, nawet gdy wyląduje w gęstej trawie, czy krzakach. Oczywiście sprzęt lepiej się sprawdza przy dobrej pogodzie, gdy nie ma silnego wiatru, który skutecznie utrudnia usłyszenie 'wyjącego' sprzętu. Gdy lata się kopterem wartym 1000 zł, dołożenie kolejnych 25-30 zł do takiego buzzera wydaje się oczywiste. O tym, jak przydatny jest taki buzzer wspominałem w zeszłym roku na Instagramie:

Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez 4 Śmigła (@4smiglapl)


Napiszcie na Facebooku, albo w komentarzach, jeśli Buzzer choć raz już zdążył uratować Was przed utratą sprzętu.

Udanych lotów i jak najmniej zgubionych kopterów w tym sezonie!