W zeszły piątek postanowiłem poświęcić chwilę na podszkolenie umiejętności latania FPV. Manewry szły mi całkiem przyzwoicie, ale na jednym ze zwrotów zahaczyłem o latarnię i model zaliczył twarde lądowanie. Oczywiście koptera zawsze szkoda, ale podstawą jest to, że ponadto niczemu i nikomu nic się nie stało. Lot odbywał się poza strefami z ograniczeniami lotów (okolice Ergo Arena, Gdańsk), a w pobliżu nie było nikogo, kto mógł ucierpieć. Można więc powiedzieć, że normy bezpieczeństwa zachowane - to ważne, szczególnie w przypadku zabaw FPV, quadrocopterem, który jednak waży z pół kilograma. No dobrze, więc ludzie nie ucierpieli - a sprzęt ?
Jak na pionowy upadek z parunastu metrów - model wygląda całkiem nieźle. Zakładam, że uderzył on w kostkę, a nie trawnik nieopodal. Daje się zauważyć przetarcia na ramie. Po pierwsze z przodu przy kamerze. Na szczęście nie została ona uszkodzona, a zadrapanie nie wpływa w żaden sposób na dalsze użytkowanie modelu.
Również wyszczerbienie jednego z ramion nie wygląda groźnie, choć już widać jeden z problemów. Silnik obraca się z oporami, więc prawdopodobnie ucierpiały któreś z magnesów - najprawdopodobniej na jego wirniku (zewnętrzna część). Tak, czy inaczej, może on być do wymiany, a przynajmniej do rozebrania i oględzin. Oczywiście śmigło musiało pęknąć całkowicie, ponieważ nie było po nim śladu.
Nieprzyjemnie wygląda także wzdłużne pęknięcie ramy, które co prawda na razie nie jest groźne, ale po paru uderzeniach może spowodować jej całkowite rozwarstwienie.
Wreszcie najbardziej dotkliwe uszkodzenie to całkowite zerwanie wirnika jednego z silników. Wyraźnie model spadł bokiem i dużą część siły uderzenia przejął ten właśnie element. Brak wirnika wraz ze śmigłem i tak powoduje, że silnik jest do wymiany, ale można dostrzec, że ukruszony został jeden z magnesów od strony uzwojenia (wewnętrzna część silnika).
Wygląda na to, że do wymiany będą oba silniki. Kosztu śmigieł nie liczę, bo to element eksploatacyjny, taki jak paliwo do samochodu. Z kolei silniki nie są tanie, bo MR2205 2100 KV jest na Banggood w cenie ok. 60 zł, więc mój budżet skurczy się o jakieś 120 zł.
Z racji tego, że należy się przede wszystkim uczyć na cudzych błędach, oto parę wniosków, które płyną z ostatniego lotu.
1) Stwierdziłem, że latanie nad pustą przestrzenią, gdzie nie ma przeszkód jest nieco bezcelowe, bo w takim stopniu jestem w stanie kontrolować model - szukałem odrobinę większego wyzwania. Błędem natomiast było manewrowanie na większym pułapie - paręnaście metrów. Upadki z niższej wysokości są zawsze mniej dotkliwe.
2) Dodatkowo, na tym etapie trzeba się wciąż trzymać miękkiego podłoża, bo trawa i ziemia skutecznie amortyzują upadki. Z pewnością lepiej, niż kostka. Nawet jeśli kopter zaplącze się w gałęzie - największym uszkodzeniem może być złamanie śmigła. U mnie straty są dużo bardziej dotkliwe.
3) Kopter ma miejsce na baterię z tyłu. Nie jest ona zabezpieczona z każdej strony przed uderzeniem, ale i tak dużo lepiej, niż gdyby zamontowana była na wierzchu górnej części ramy. W przypadku uderzenia o ziemię wierzchem koptera, całą siłę przejmie ogniwo i owszem - przeżyje ono prawdopodobnie takie zdarzenie, ale mocno prawdopodobne, że po tym spuchnie i jego dalsze użytkowanie albo stanie pod znakiem zapytania, albo będzie ono do wyrzucenia. To też nie jest tanie.
4) Czas spędzony na symulatorze FPV jest nie do przecenienia. Owszem nie jest to latanie na rzeczywistym sprzęcie, ale nabywa się wielu poprawnych odruchów. W przypadku ciasnych manewrów i trudnych sytuacji raczej nie podejmiemy świadomie dobrej decyzji. W symulatorze możemy zaliczyć dowolnie wiele upadków i spróbować dużo bardziej ryzykownych przelotów. Za którymś razem nam się uda. W tym samym czasie nasz prawdziwy kopter może nie wybaczyć nam jednego nieprawidłowego ruchu.
Ci z Was, którzy śledzą moją serię DIY i zbierają się do budowy własnego koptera, powinni szczególnie wziąć sobie do serca następującą radę: Zacznijcie od kupna aparatury, która ma wyjście trenera oraz przewodu USB, którym podłączycie ją do komputera. Mogą to być na przykład:
Turnigy 9XR Pro (HobbyKing)
FlySky FS-i6 (Banggood)
Przewód z USB na jednym końcu i złączem trenera na drugim będzie kosztował paręnaście złotych.
Jeśli chodzi o aparaturę, w przypadku lepszej Turnigy zapłacicie ok. 250 zł (ważne, żeby kupować ją w EU Warehouse, bo wtedy na pewno ominie was cło i VAT - są już zapłacone). W przypadku FS-i6 będzie nieco taniej, ale oczywiście odbywa się to kosztem jakości.
Nawet jeśli będziecie mieć aparaturę bez modułu nadawczego, to i tak można ją podłączyć do komputera i uruchomić dowolny symulator. Ja polecam FPV Freerider lub Liftoff - w mojej ocenie są to na razie najlepsze produkty na rynku.
Potem należy ćwiczyć. Dużo. Bardzo dużo. Gwarantuję, że zabawa będzie naprawdę trudna, ale jej wartość nieoceniona, gdy pierwszy raz założycie gogle i uniesiecie w powietrze swój własny model.
Udanych prób !