Recenzja: Overmax Xbee 6.1

Recenzja: Overmax Xbee 6.1

Model udostępniony do testów przez firmę Overmax - dziękuję !

Co jest lepsze niż 4 śmigła ? Oczywiście 6 śmigieł ! Tyle właśnie posiadają ich hexacoptery, które szturmem podbijają rynek. Obecnie dostępne już są zarówno nanohexacoptery - niewiele większe niż Cheerson CX-10, jak i naprawdę pokaźne modele, które już samymi rozmiarami zwracają uwagę. Overmax Xbee 6.1 należy właśnie do tej drugiej kategorii. Trafił do mnie w naprawdę sporym pudle, a że to mój pierwszy, sześciosilnikowy model to nawet nie wiedziałem, czego się spodziewać. Wiedziałem jednak, że przy cenie 469 zł należy oczekiwać wiele, bo jest to, jakby na to nie patrzeć, kwota spora.

W pudełku

Imponującej wielkości pudełko nawiązuje, jak zawsze zresztą, stylistyką do pozostałych produktów Overmax, które testowałem. Hexacopter jest dobrze wyeksponowany i zapewne na półce sklepowej przyciąga uwagę.

m_20151204_092555

W środku znajdziemy całą masę akcesoriów do czego również Overmax zdążył nas już przyzwyczaić. Pozwolę sobie je wyliczyć z nadzieją, że nic nie pominę. Otrzymujemy 3 pełne komplety śmigieł (18 sztuk !), 6 osłon (na każde z ramion), 2 baterie, ładowarkę, uchwyt na smartfona, zestaw śrubek, mały śrubokręt, instrukcję i kartę gwarancyjną. Ufff ! Dużo tego !

20151121_132053

Powiedzmy sobie szczerze - wyposażenie jak zawsze jest bogate i jak w każdej poprzedniej recenzji, także tutaj Overmax zasługuje na pochwałę ! Spośród wszystkich pozostałych modeli, które testowałem, koptery (nie, nie "drony" !) tej firmy naprawdę mają się czym pochwalić.

Dociekliwi pewnie zauważyli, że Xbee 6.1 ma tylko (!) dwie baterie zamiast, tak jak zwykle, trzech. Umówmy się, to i tak 2x więcej niż konkurencja, także nie traktujcie powyższej uwagi poważnie :) Jak na razie tylko Overmax dorzuca w zestawie dodatkowe ogniwo w cenie modelu, także warto to docenić !
Baterie od tego hexacoptera składają się z dwóch ogniw połączonych szeregowo, czyli w skrócie 2S. Jeśli czytaliście mój wpis w tym temacie to zapewne wiecie, że oznacza to efektywnie tą samą pojemność, jak pojedynczego akumulatora, ale dwukrotnie większe napięcie (7.4V). Oznacza to dodatkowy zapas mocy dla modelu, ale w zamian inny typ ładowarki, niż zwykle.

m_20151101_191303

Bateria ma dwa złącza. Jedno to microJST, które podłączamy do hexacoptera - tak jak zawsze. Drugie to 3-pinowe złącze balansera. To przez nie będziemy ładować akumulator. Dlaczego akurat w ten sposób ? Otóż bateria 2S to tak naprawdę 2 osobne ogniwa połączone ze sobą szeregowo, w celu zsumowania ich napięć. Prąd pobieramy z nich obu jednocześnie. Z racji tego, że nie ma nigdy dwóch identycznych ogniw, każde z nich może rozładowywać się nieco inaczej. Po naładowaniu zaczynamy z napięciami około 4.2V (razem 8.4), ale po locie może się okazać, że mają one np. 3.5V i 3.4V. Ładowanie ich przez wspólny przewód - ten, którym podłączamy ją do hexacoptera mogłoby doprowadzić do przeładowania jednego z nich, a niedoładowania drugiego (np. 4.3V i 4.1V). Efektywnie wciąż byłoby to 8.4V, ale kosztem trwałych zmian w jednym z ogniw. Zapobiega się temu właśnie poprzez ładowanie każdego z nich osobno. Do złącza balansera prowadzą w tym przypadku 3 przewody. Jeden to wspólna masa obu ogniw (-), a dwa pozostałe prowadzą do bieguna dodatniego (+) każdego z nich. W ten sposób można ładować baterię 2S, tak jakby tak naprawdę podłączono 2 niezależne akumulatory 1S (3.7V). Tzw. proces balansowania ogniw to właśnie taki sposób przywracania ładunku, który gwarantuje, że każde z nich zostanie naładowane prawidłowo do napięcia 4.2V z uwzględnieniem różnic chemicznych między nimi.
Dla nas jako użytkowników oznacza to tylko tyle, że ładowarka, którą mogliśmy dostać z innym modelem, tutaj się nie sprawdzi, mimo że samo złącze będzie pasować. Ładowarka od Xbee 3.5 ma na wyjściu 4.3V, a potrzebujemy powyżej 8.4V, żeby ładunek popłynął w odpowiednią stronę. Jednocześnie samo ładowanie poprzez złącze balansera odbywa się dla nas dokładnie tak samo jak zwykle i nie wymaga żadnych dodatkowych zabiegów.

Budowa modelu

Xbee 6.1 to stylistyczny powrót do starszego brata - Xbee 3.1. Czarny matowy plastik i prosta linia sprawdza się bardzo dobrze i myślę, że trafi do zdecydowanej większości użytkowników. Nie bardzo przemawia za to do mnie ogromny napis Overmax na wierzchu kadłuba, ale znowu wyjdzie, że się czepiam. Plastik, z którego wykonano całość ma wiele wolnej przestrzeni w środku i przez to model nie jest "zbity". W przypadku gwałtownego spotkania z ziemią nie powinno mu się nic stać. Pod tym względem budzi dużo zaufania.

m_20151101_190943

Hexacopter zorientowany jest dwojgiem śmigieł w przód, tak że skrajne ramiona gwiaździstego kształtu skierowane są dokładnie w bok pod kątem 90 stopni od przodu modelu. To rozwiązanie powoduje, że za pochylenie (pitch) odpowiadają razem 4 silniki (2 przednie i 2 tylne), a za nachylenie głównie dwa pozostałe na bokach (choć tak naprawdę pracuje na to wszystkie 6).

m_20151108_142310

Producent celowo zastosował dwa pomarańczowe śmigła z przodu i pozostałe - czarne, aby za dnia było nam łatwiej ustalić orientację (obrót) hexacoptera. Są one identyczne, jak stosowane w pozostałych modelach Overmax tej wielkości (3.1, 3.5, a pewnie i innych), co ułatwia znalezienie zapasowych, gdybyśmy takowych potrzebowali.

m_20151101_191126

Podobnie regułę, jak w przypadku różnobarwnych śmigieł, zastosowano w przypadku oświetlenia. Na dwóch ramionach z przodu diody są czerwone, a na pozostałych zielone. Rozwiązanie to bardzo dobrze sprawdza się w nocy, a 6 kolorowych ramion ustawionych na okręgu przypomina statek kosmiczny. Stanowi to naprawdę ciekawy efekt wizualny i nawet na pewnej wysokości określenie orientacji modelu jest wciąż łatwe.

m_20151101_191401

Trochę gorzej jest, gdy model znajdzie się nisko, ponieważ diody świecą w zasadzie tylko w dół. Jest to rozwiązanie, które opisywałem przy okazji recenzji XBee 3.5, a które nie do końca mnie do siebie przekonało. Należy jednak uczciwie przyznać, że 6 jaskrawo świecących płytek na ramionach sprawdza się lepiej, niż we wspomnianym wcześniej modelu.

m_20151101_191352

Dopóki model latał nade mną był świetnie widoczny, natomiast gdy zszedłem na poziom oczu było już nieco gorzej. Wciąż dziwi mnie to, że porzucono pomysł z Xbee 3.1, który może i nieco bardziej toporny (diody w montażu przewlekanym), ale dawał doskonałą widoczność modelu po zmroku. Tutaj jest dobrze, tam było świetnie.

m_20151101_191446

Od spodu ramiona wykonano w ten sam sposób, jak w opisywanym już przeze mnie Xbee 3.5. Odkryta przekładnia z dużym kołem zębatym, które schowane jest w zagłębieniu do końca do mnie nie przemawia. Owszem, wizualnie wygląda to dobrze, tylko zastanawiam się, czy ten, bądź co bądź, newralgiczny mechanizm nie powinien być lepiej zabezpieczony.

m_20151101_191001

Kolor oświetlenia ramion jest uzyskiwany zarówno przez barwę samych diod, jak i półprzezroczystego plastiku. Pomijając wspomniane wcześniej mankamenty, stanowi to spójną całość z linią hexacoptera.

m_20151101_191013

Z tyłu znajdziemy włącznik, który bardzo sprytnie wkomponowano w kadłub. Zdradzają go białe napisy "on" i "off", ale całość przezentuje się bardzo dobrze.

m_20151101_191053

Hexacopter od spodu wygląda podobnie jak i wszystkie inne modele Overmax. Podwozie jest takie samo jak w Xbee 3.5. Przy tych rozmiarach modelu nieco chwiejne, ale hexacopter jest na tyle dobrze wyważony, że nie przewraca się w żadną stronę. Jest także elastyczne, co powoduje, że powinno wytrzymać upadki. Podwozie jest też wyższe niż kamera, więc gdy go postawimy, nie ma ona kontaktu z podłożem.

m_20151108_142934

Wspomniane już podwozie mocowane jest na 2 śrubki dla każdej płozy, dzięki czemu nie wyczepi się ono podczas twardego lądowania.

m_20151101_190950

Zasuwana klapka baterii ma na sobie również mocowanie kamery Wi-Fi. Do tej ostatniej znajdziemy 2 osobne gniazda. Jedno z oznaczeniem "wifi" dla niej właśnie oraz drugie "cam" przeznaczone do podłączenia zwykłej kamery, która nagrywa nasz lot.

m_20151101_191150

Klapka baterii jest uchylana jak w pozostałych, opisywanych przeze mnie modelach. Ze względu na użycie baterii 2S, koszyk na nią jest wyższy, ale wciąż bardzo dobrze utrzymuje ją w miejscu. Ogniwo podłączamy do gniazda, które jest zamocowane we wnętrzu hexacoptera. Przewód balansera trzeba sprytnie ułożyć, żeby klapka się zamknęła, ale gdy już to zrobimy, całość wygląda bardzo dobrze. Nie ma luźnych przewodów, bateria się nie przesuwa, a jej wtyk jest dobrze zabezpieczony.

m_20151101_191035

Budowa wewnętrzna

Rozkładanie XBee 6.1 zajmuje niestety trochę czasu, bo tutaj liczba śrubek na każde ramię się nie zmieniła, ale już sama liczba ramion wzrosła z 4 do 6. Rozebranie obudowy nie jest możliwe, bez zdjęcia śmigieł. Są one trzymane przez jedną śrubkę wkręconą prostopadle do piasty, przechodzącą przez wirnik.

m_20151111_200157

Śmigło jest posadowione na aluminiowym wirniku, który z góry i z dołu ma łożyska ślizgowe potraktowane odrobiną smaru. Za ten ostatni element jak zwykle Overmax należy się pochwała. Trwałość przede wszystkim.
Aha, po odkręceniu śmigieł nic nie trzyma już wirnika w miejscu, wobec czego może on wypaść razem z łożyskami. Postarajcie się ich nie pogubić !

m_20151111_200310

Po odkręceniu jakichś 36 (6 na każde ramię) śrubek możemy wreszcie dostać się do środka. Konstrukcja, którą odkrywamy jest równie modularna, jak w XBee 3.5, co potwierdza, że jest to ta sama generacja. Przewody są puszczone luźno w obudowie, ale jest tam tyle miejsca, że nie było potrzeby specjalnie ich mocować.

m_20151111_200750

Przekładnia wraz z mocowaniem mimo, iż są rozbieralne, mogą być także wymieniane jako całość, bo są osadzone tylko na pojedynczym kołku w dolnej części kadłuba.

m_20151111_200636

Kontroler lotu nie uległ wizualnej zmianie w stosunku do pozostałych modeli, ale ciekawa jest koncepcja mocowanie przewodów od diod LED i silników. Otóż oświetlenie ma dedykowane gniazda, natomiast kabelki od silników są przylutowane bezpośrednio do PCB.

m_20151111_200659

Przestrzeni jest wystarczająco, aby bezpiecznie je rozlutować, ale ciekawe, że w tak dużym modelu nie zdecydowano się na podłączenie ich podobnie jak w pozostałych modelach. Jeżeli nie boicie się lutownicy, to wymiana nie nastręczy wam problemów, bo kupienie silnika z "gołymi" przewodami jest jednak dużo łatwiejsze.

m_20151111_200848

Gniazdo microJST jak zawsze sprytnie wpuszczono w obudowę i odpowiednio solidnie zamocowano. Wyłacznik trzyma się już nieco luźniej, więc jeśli będziecie wywracać model do góry nogami, to sprawdźcie, że znajduje się tam gdzie powinien zanim złożycie obie części kadłuba.

m_20151111_200651

Oświetlenie ramion podobnie jak w Xbee 3.5 obsługuje miniaturowa płytka PCB z dwiema diodami w montażu powierzchniowym. Z racji tego, że moduł jest demontowalny, a przewody zakończone gniazdem, prawdopodobnie można je będzie wymienić, jeśli zajdzie taka potrzeba. Diody LED żyją jednak na ogół dużo dłużej, niż cały model.

m_20151111_200820

Silnik daje się łatwo wyjąć z mocowania przekładni, jednak jego przewody zostały przewleczone przez rzeczone mocowanie. Jeśli zamierzacie wymienić jednostkę napędową, to polecam zacząć od wylutowania odpowiednich przewodów i wyciągnięcia ich. Równocześnie całą operację wykonajcie odwrotnie podczas montażu. Najpierw przewleczcie przewody, potem przylutujcie i na koniec umieśccie silnik w mocowaniu.

m_20151111_201107

Podczas składania jedną z mniej oczywistych rzeczy jest montaż śmigieł tak aby znalazły się na właściwych miejscach. Przypominam, że w hexacopterze również występują lewe i prawe odpowiednio dla silników o rotacji w jedną lub drugą stronę.
Na szczęście producent przewidział i to. Ramiona mają wytłoczoną literę "A" lub "B" i podobnie zrobiono ze śmigłami, które takie oznaczenie mają od spodu.

m_20151111_201325

Kamera i Aparatura

Zarówno aparatura, jak i kamera, które dołączone są z Xbee 6.1 są identyczne, jak w modelu 3.5. Mają te same zalety i mankamenty, więc zachęcam do przeczytania fragmentów mojej recenzji modelu Xbee 3.5.

Charakterystyka lotu

Xbee 6.1 już podczas startu przypomina, że jest hexacopterem. Równoczesna praca 6 śmigieł i silników jest wyraźnie słyszalna i jest to dźwięk miły, świadczący o dodatkowej mocy, którą powinniśmy mieć.

Ten model Overmax jest o 80g cięższy, niż Xbee 3.5, co oczywiście stawia wymagania także przed napędem. Ten zdaje się przede wszystkim kompensować dodatkową masę, bo dodanie pełnego gazu nie powoduje wystrzelenia modelu w powietrze. Model mocno pracuje silnikami, ale jak na hexacopter nie jest to spektakularny wynik. Stwierdzam to z lekkim ubolewaniem, bo tego głównie spodziewałbym się po 6-wirnikowym urządzeniu. Na szczęście Xbee 6.1 broni się przyzwoitym udźwigiem, ponieważ podwieszenie pod niego kamery Mobius (ok. 40g) nie przysparza mu żadnego dodatkowego problemu. Nie wpływa to również specjalnie drastycznie na czas lotu i stabilność, co niewątpliwie jest plusem.

m_20151204_092829

Do dyspozycji dostajemy 3 różne tryby lotu. Model odznacza się dość sporymi wychyleniami już w pierwszym z nich, co powinno zapewnić dreszczyk emocji nowicjuszom. Dwa kolejne powodują dalszy wzrost dynamiki lotu, z maksymalnym pochyleniem tak dużym, że model przy pełnej prędkości traci pułap. Jeżeli pamiętacie recenzję Xbee 3.5 to kwestia tutaj się powtarza. Z jednej strony to dobrze, bo można go nieźle rozpędzić, ale z drugiej nieco trudniej znaleźć złoty środek, żeby model poruszał się szybko, ale przy okazji nie zarył w ziemię. Analogiczna sytuacja pojawia się w Hubsanie H107L i C. Rzecz pozostawiam Waszej ocenie.

Yaw Rate w tym modelu nie jest najszybsze. Z pewnością nie można nazwać go zwrotnym, ale do latania z kamerą jest to oczywiście wystarczające. Należy uczciwie powiedzieć, że Xbee 6.1 nie służy jakby na to nie patrzeć do latania w domu. Na plus wychodzi zgranie poszczególnych kanałów, co daje uczucie intuicyjnego sterowania. Tempo rotacji pasuje do pochyleń i dla kogoś z odrobiną doświadczenia sterowanie nie będzie stanowiło trudności.

m_20151204_092818

Xbee 6.1 charakteryzuje się również bardzo podobnie do Xbee 3.5 ustawionym regulatorem PID, co przekłada się na jego miękką stabilizację w locie. Po puszczeniu prawego manipulatora model niezbyt gwałtownie wraca do pozycji zawisu i w tym względzie zasługuje stanowczo na pochwałę. Reakcja jest adekwatna do jego masy. Niektórym może się to wydawać zbyt ospałe, ale w zestawieniu z modelami, których stabilizacja ma tendencję do szarpania (bardzo gwałtowny powrót do pozycji neutralnej), Xbee zachowuje się płynnie i zgodnie z oczekiwaniami.

Flipy są akceptowalne. Podczas przewrotów widać, że model swoją wagę ma i musi się mocno postarać, żeby nie stracić wysokości, ale pod tym względem jest nieco lepiej, niż w Xbee 3.5. Manewr wykonujemy identycznie, jak w pozostałych produktach Overmax - naciskając prawy przycisk na aparaturze i ciągnąc prawy manipulator w jednym z czterech kierunków.

Podsumowanie

Xbee 6.1 to ponownie model dobry, solidny i przemyślany. Powrót do stylistyki z Xbee 3.1 dobrze mu zrobił, bo wygląda dość poważnie, zarówno w powietrzu, jak i na ziemi. 6 silników zapewnia bardzo przyzwoity udźwig, a czas lotu w stosunku do Xbee 3.5 paradoksalnie się poprawił. Mimo większego zapotrzebowania na moc i de facto mniejszej baterii (ale za to 7.4V - 2S) model wytrzymuje w powietrzu około 7-8 minut (bez osprzętu i osłon), a z kamerą Wi-Fi około 6. To całkiem zadowalający wynik, szczególnie że w zestawie otrzymujemy od razu 2 baterie. Lot jest szybki i płynny, a każdy z trybów daje całkiem dużą frajdę. Należy tylko pamiętać, że ten model nie służy do akrobacji. Jego waga jest wyczuwalna podczas sterowania, a ciasne manewry uniemożliwia przeciętny yaw rate.
Oświetlenie modelu jest dość skuteczne, szczególnie na pewnej wysokości, ale staje się słabo widoczne, gdy model jest nisko.
Kamera z Wi-Fi działa tak jak w Xbee 3.5. Sama transmisja obrazu jest w zasadzie bez zarzutu, a zasięg całkiem przyzwoity. Na nagrania i zdjęcia nie ma z kolei co liczyć, bo ich jakość jest co najwyżej wątpliwa.
Aparatura się nie zmieniła. Jest wygodna w użyciu, a jej zasięg naprawdę bardzo dobry. Niestety podstawowa wada, czyli martwa strefa manipulatorów - również. Przy normalnym lataniu aż tak bardzo to nie przeszkadza, ale jeśli ktoś chce próbować FPV to stanowi to już pewną przeszkodę.

Werdykt nie może się pojawić bez uwzględnienia ceny. Xbee 6.1 uszczupli nasz budżet o 470 zł, co nie jest małą kwotą. Za te pieniądze otrzymujemy model solidny, porządnie wykonany i uczciwie latający. Mnogość opcji sterowania (aparatura oraz smartfon), FPV (po Wi-Fi) i spore rozmiary z pewnością ucieszą zarówno tych, którzy nigdy nie mieli kontaktu z tego typu modelami, jak i tych, którzy dotychczas nie latali tak dużym hexacopterem. Trudno jednak przymnknąć oko na wymienione niedoróbki, bo kamery, które rejestrują wysokiej jakości obraz na karcie SD, a przy tym wysyłają go po Wi-Fi już są na rynku. Bardzo ostrożne podejście do martwej strefy, która dotyczy manipulatorów również nieco zaskakuje. Jakość wykonania aparatury jest bez zarzutu, więc można było nieco zwiększyć ich czułość - w Xbee 3.1 tak właśnie było.

Moja ocena to tak naprawdę 4.25, ponieważ model po prostu sprawdza się lepiej niż Xbee 3.5. Zważywszy na ich niewielką różnicę w cenie (ok. 50 zł) śmiało decydowałbym się na hexę. Z drugiej strony Xbee 3.1 otrzymał zasłużenie notę 4.5, a jego większy brat w moim uznaniu nie jest aż tak udany, dlatego oceniam go gdzieś pomiędzy obydwoma modelami. Jest to stanowczy wyjątek, jeśli chodzi o oceny, bo staram się unikać takiej dużej granulacji, ale tutaj starałem się, żeby był uzasadniony.

Czy kupić Xbee 6.1 ? Myślę, że jeśli macie taki zapas środków i zależy Wam na dokonaniu zakupu na miejscu wraz z gwarancją producenta to będzie to dobry wybór. Z pewnością jest to krok w przód, jeśli macie już model z kamerą taki jak Xbee 3.1. Tutaj pojawia się możliwość zakosztowania FPV i zobaczenia, czy ten rodzaj kontroli modelu latającego Was bawi.

Ocena 4Śmigła.pl: 4.25 / 5 grade_1grade_1grade_1grade_1grade_0

Kup:
Overmania.pl - Overmax XBee 6.1