Kiedy dostałem propozycję przetestowania Overmax XBee 2.3 zawahałem się przez chwilę, bo mały quadrocopter w plastikowej klatce nie wydawał się zbyt atrakcyjny w porównaniu z poprzednimi modelami tej firmy. Jak się jednak okazało ocenianie go przez pryzmat tego, czym do tej pory latałem nie miało specjalnego sensu i po bliższym poznaniu stwierdziłem, że XBee 2.3 to całkiem ciekawy sprzęt, ale przeznaczony raczej dla młodszego grona odbiorców. Zapraszam do recenzji !
Model udostępniony do testów przez firmę Overmax. Dziękuję serdecznie !
W pudełku
Promowany przez Overmax model przyjechał do mnie w ogromnym kartonie, którego zupełnie się nie spodziewałem. W środku znalazłem pudełko, które wciąż miało dużo większe rozmiary, niż to czego mogłem oczekiwać.
Po pierwsze nie jest ono płaskie, jak w przypadku pozostałych modeli, a bardziej zbliżone do sześcianiu ze ściętymi krawędziami z przodu.
XBee 2.3 jest bardzo ładnie wyeksponowany w pudełku, a jego sztywność powinna nam zagwarantować bezpieczny transport, nawet jeśli dotrze do nas pocztą albo kurierem.
Producent przyzwyczaił nas oczywiście do bogatego wyposażenia i faktycznie nie ma na co narzekać. W zestawie znajdziemy jak zawsze 3 baterie, 2 ładowarki USB oraz 4 zapasowe śmigła. Tych ostatnich jest mniej niż zwykle w produktach Overmax, ale jest to standard i innych producentów, więc nie należy narzekać. Ponadto, tak naprawdę uszkodzenie śmigieł w tym modelu graniczy z cudem. O tym jednak będzie nieco dalej.
Na spodzie pudełka znajdziemy także aparaturę, która umieszczona została w przeźroczystej wyprasce z PET.
Oczywiście w pudełku znajdziecie również kartę gwarancyjną oraz instrukcję. Normalnie do tej ostatniej nie spoglądam, ale nabrałem wątpliwości odnośnie ściągania śmigieł, bo nie znalazłem żadnej śrubki, która by je trzymała, a siłą nie chciały zejść. Niestety w instrukcji na ten temat nie było ani słowa, ale zauważyłem, że pominięto także wiele innych tematów. Nie ma informacji o trymowaniu quadrocoptera, o tym co się dzieje, gdy słabnie bateria, ewentualnej kalibracji akcelerometru, sterowaniu w trybie jazdy itd. Co prawda trudno narzekać, podczas gdy instrukcje drukowane w Chinach są napisane łamaną angielszczyzną i równie niekompletne, ale od Overmax oczekiwałem jednak nieco więcej wysiłku. Nie wpływa to jednak na moją ocenę, bo wśród innych producentów jest równie przeciętnie.
Budowa
XBee 2.3 od razu zwraca uwagę swoją klatką, w której został umieszczony. Składa się ona z elastycznych elementów, które są wykonane z czegoś podobnego do plastiku, łączonych prętami w włókna szklanego. Co najważniejsze klatka chroni go z każdej możliwej strony. Sam model trzyma się w niej na poprzeczce również wykonanej z włókna szklanego. Jej końcówki są umieszczone w otworach w bocznej części klatki, a całość jest łożyskowana, aby umożliwić możliwie swobodne obracanie się klatki wokół samego quadrocoptera. Jest to szczególnie potrzebne podczas trybu jazdy, ale o tym dalej.
Żeby przyjrzeć się bliżej nowemu produktowi Overmax, pozwoliłem sobie wyciągnąć go na zewnątrz i zrobić mu parę zdjęć z bliska. Jego budowa to hybryda czegoś na kształt WlToys V222 i Symy X11. Plastikowy kadłub i aluminiowe ramiona przypominają pierwszy z modeli w pomniejszeniu, natomiast rozwiązanie z miniaturową przekładnią to już domena drugiego z nich. Oczywiście to połączenie jest godne uwagi ze względu na odciążenie silników (przekładnia), jak i przyzwoitą całkowitą masę.
Kadłub jest czarny, wykończony białymi zdobieniami i ma sześciokątny kształt. Kanciatość ma chyba upodabniać go do robota, co w połączeniu z dwiema czerwonymi diodami z przodu, które przypominają oczy, faktycznie osiąga swój efekt.
Warto też dodać, że kadłub jest wykonany z cienkiego plastiku i zamocowany na 4 plastikowych obejmach, które trzymają się ramion. Te ostatnie są kwadratowe w przekroju i jak już wspominałem - aluminiowe. Wsunięto je w odpowiednie otwory w płycie centralnej, na której osadzona została elektronika. Przewody od silników poprowadzono wewnątrz ramion, więc wymiana napędu może być nieco trudniejsza niż zwykle.
LEDy zamocowane z przodu quadrocoptera to jedyne oświetlenie zewnętrzne jakie posiada. Z pewnością nie jest to model do lotów po ciemku, a czerwone diody pomogą nam jedynie w określeniu, czy model zwrócony jest przodem do nas. Zważywszy na to, że jest to urządzenie projektowane do latania w domu nie jest to jednak wielki kłopot.
Określenie orientacji quadrocoptera ułatwiają także dwukolorowe śmigła, które trzymają się konsekwentnie schematu charakterystycznego dla Overmax - pomarańczowe z przodu, a czarne z tyłu. Ze względu na duży kontrast odróżnienie obu stron modelu nie sprawia trudności.
Z początku nie mogłem ustalić, w jaki sposób zamocowano śmigła na ośkach. Nie znalazłszy ani śrubki wchodzącej z boku, ani z góry doszedłem do wniosku, że musiały być włożone na wcisk.
Siedzą one naprawdę ciasno, bo przez moment miałem obawę, że podczas demontażu po prostu je połamię. Szukałem nawet odpowiedzi w instrukcji. Dopiero kiedy przekonałem się, że ta ostatnia też mi nie pomoże, przyłożyłem jeszcze więcej siły i udało mi się je zdjąć. Rozumiem sens montażu na wcisk, jednak wolałbym, żeby było to jasno podane w instrukcji, bo o ile wymiana silnika wymaga lutowania, o tyle śmigła powinien być w stanie zmienić każdy bez trudności. A jeśli mnie sprawiło to trudność to tym bardziej komuś, kto nabył swój pierwszy quadrocopter.
Bardzo do gustu przypadło mi natomiast rozwiązanie z niewielką przekładnią, którą zastosowano między śmigłami, a silnikiem. Po raz pierwszy spotkałem ją w Symie X11, która przy rozmiarach Hubsana H107L latała przez dobre 10 minut na jednej baterii. Tutaj wagi dodaje klatka, która jest zapewne możliwie lekka, ale wciąż nie pozostaje oba bez znaczenia. To wszystko przekłada się na dobry czas lotu, o którym piszę dalej.
Zamiast osłon na śmigła, Overmax XBee 2.3 umieszczony jest w elastycznej klatce o walcowatym kształcie, która pełni dwie funkcje. Po pierwsze pomaga mu poruszać się po podłodze w trybie jazdy oraz "toczyć" po ścianie i suficie w trybie lotu, ale przede wszystkim ochrania go przed uszkodzeniami mechanicznymi. Czy się sprawdza ? I to jak ! Model można swobodnie sponiewierać uderzając nim o ściany i przedmioty w domu. Jest on dość lekki, więc nie spowoduje wielkich strat, a sam przetrzyma naprawdę twarde lądowania. Oczywiście kolizja potrafi wytrącić go z równowagi na tyle, że spadnie, ale naprawdę nic mu się przy tym nie stanie. Idealne rozwiązanie dla najmłodszych adeptów latania quadrocopterem !
Od spodu znajdziemy koszyk na baterię, który z przodu i z tyłu ma ograniczniki, dzięki którym ogniwo nie jest się w stanie przemieścić w trakcie lotu. Kolejny dowód na to, że producent przygotował go na trudne warunki ! Wkładając baterię musimy podnieść języczek koszyczka z jednej strony, wsunąć baterię i puścić wspomniany języczek tak, aby złapał on jej drugi koniec.
Ogniwo ma pojemność 300 mAh i zapewnia nam czas zabawy sięgający około 6 minut, czyli bardzo przyzwoity wynik, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę rozmiar modelu. Częściowo należy to zawdzięczać niewielkiej masie quadrocoptera, ale głównie zastosowanej przekładni i dużym śmigłom.
Dołączona do zestawu ładowarka USB przywraca pełny stan baterii w około godzinę, więc fakt, iż producent dołączył takie dwie, znacząco przyspiesza czas po którym wrócimy do latania. Instrukcja przestrzega przed podłączaniem jej gdziekolwiek indziej, niż do portu komputera, ale akurat tę radę można w moim mniemaniu zignorować bez szkody dla ogniwa. Na poparcie swojej tezy przytaczam znany części czytelników artykuł: Czy można ładować mały quadrocopter dowolną ładowarką USB ?
Zastosowane złącze to Losi Micro-T, czyli takie, które znamy z Hubsanów H107 i wielu innych modeli. Jednocześnie jest to nowość dla Overmax, ponieważ testowane przeze mnie koptery tej firmy bazowały na JST (XBee 3.1, 3.5, 5.1) albo micro JST (XBee 1.0). Jeżeli macie już jakiś quadrocopter innego producenta to istnieje dość duża szansa, że baterie będzie można stosować zamiennie.
Byłem ciekaw, jak model zasygnalizuje mi słabą baterię i przyznam, że nieco mnie rozczarował. Najpierw czuć utratę mocy, która sprawia, że quadrocopter coraz mniej chętnie się unosi, a później po prostu opada ku ziemi. Dopiero kiedy jest się w stanie wyłącznie toczyć, zaczynają migać diody, które ma z przodu. Chwilę później LVC odcina w pełni zasilanie, aby uchronić baterię przed uszkodzeniem. Jej napięcie wynosi w takim momencie 3.0V, co sprawdziłem miernikiem. Jest to wartość graniczna, poniżej której dochodzi do trwałego uszkodzenia ogniwa, dlatego zdecydowanie nie polecam doprowadzać do takiego stanu i z chwilą spadku mocy po prostu lądować i wymieniać baterię na kolejną. Z pewnością przełoży się to liczbę cykli ładowania, zanim będzie ona do wyrzucenia.
Budowa wewnętrzna
W XBee 2.3 trudno mówić o zaglądaniu "pod maskę", bo jego rozmontowanie odbywa się poprzez zdjęcie wierzchniej części kadłuba. Dwie czerwone diody LED na jego przodzie pobierają zasilanie z PCB, więc są do niej podłączone krótkim przewodem ze złączem micro JST. Zdejmując plastikowy kadłub uważajcie, żeby nie urwać tych cienkich kabelków !
PCB które po tym zabiegu się nam ukazuje jest zupełnie standardowe. Krótka antenka 2.4 GHz jest przylutowana do płytki jako cienki przewód w silikonowym oplocie. Nietypowo rozwiązano kwestię silników, ponieważ na każdą parę przypadają tylko 3 pola lutownicze. Wspólny biegun dodatni (+) oznaczony jako M+ oraz dwa niezależne ujemne, które są konieczne, żeby każdy silnik pracował niezależnie. Jeśli więc będziecie chcieli samodzielnie je wymieniać to radzę się wpierw uważnie przyjrzeć połączeniom, żeby lutowanie wykonać tylko raz - poprawnie.
Aparatura
Aparatura od XBee 2.3 jest zmniejszoną wersja tradycyjnych sprzętów modelarskich i ma dość dużo wspólnego z tą, którą pokazywałem przy okazji recenzji MJX X600. Bardzo podobny kształt i identyczne, długie manipulatory (nawet pracują tak samo !) liczą się na plus, bo całość dobrze leży w rękach i daje dużą swobodę sterowania.
W środkowej części znajduje się suwany włącznik - rozwiązanie najczęściej teraz spotykane, a wokół manipulatorów rozmieszczono przyciski do trymowania. Te ostatnie mają ergonomiczne położenie i podczas sterowania łatwo do nich sięgnąć. Korzystanie ze sprawdzonych rozwiązań wychodzi tutaj jak najbardziej na dobre.
Manipulatory są długie i zakończone wąską "koroną". Modelem steruje się tak jak MJX X600 i raczej nie można mieć tutaj specjalnych zarzutów. Quadrocopter reaguje płynnie i nie ma w zasadzie mowy o martwej strefie. Oba drążki wracają do pozycji centralnej szybko i stawiają niewielki tylko opór. Tutaj zdecydowanie na plus.
Miejsce wyświetlacza zajęła naklejka z napisem "XBee Drone". Po lewej stronie znajduje się przycisk zmiany tempa lotu. Jak już wspominałem są tylko 2, więc możemy przełączać się pomiędzy nimi na zmianę. Przycisk po prawej zmienia z kolei tryb lotu na jazdę i odwrotnie. Przejście między nimi jest płynne i możemy go nacisnąć nawet kiedy model nie jest na ziemi bez obaw, że spadnie jak kamień.
Największym zaskoczeniem była natomiast ruchoma, zewnętrzna antena. Moje podstawowe pytanie brzmiało: "po co ?". Quadrocopter lata w większości bardzo blisko nas i szansa na utratę zasięgu jest znikoma. Co więcej, taką antenę dużo łatwiej wyłamać, gdy aparatura nam np. spadnie, a XBee 2.3 kierowane jest raczej do najmłodszych. Myślę, że spokojnie można było umieścić ją w środku bez szkody dla użytkownika.
Z tyłu znajdziemy wyłącznie klapkę, pod którą mieszczą się baterie. Aparatura zadowoli się 4 sztukami AA, czyli tradycyjnymi paluszkami.
Charakterystyka lotu
Najciekawiej prezentuje się sam lot XBee 2.3. Zacznijmy od tego, że może się on odbywać w dwóch trybach. Jest to albo tradycyjny lot, albo jazda po ziemi, w której moc silników jest zredukowana w taki sposób, żeby model nigdy się nie uniósł. W tym drugim zmienia się także sterowanie, ponieważ używamy do tego wyłącznie prawego manipulatora. Jego ruch boczny odpowiada za obracanie quadrocoptera, natomiast przód-tył - toczenie się w analogicznym kierunku.
Samo poruszanie się po ziemi to dość ciekawa funkcja, która nawet mnie dała dość dużo zabawy. Ze względu na łożyskowanie między klatką, a poprzeczką zamocowaną do quadrocoptera, może się ona obracać, więc gdy model przechyli się w przód, żeby zacząć jechać przed siebie, całość zacznie się toczyć po ziemi. Widok jest dość ciekawy, szczególnie na powierzchni, która nie jest śliska, jak dywan na przykład.
Skręcanie stanowi trochę większy problem. Sam model ma wyjątkowo wolny obrót wokół osi pionowej (yaw rate), który zarówno w locie, jak i na ziemi daje się odczuć. Podczas jazdy możemy albo poruszać się do przodu lub tyłu, albo skręcać. Nie da się robić obu rzeczy jednocześnie. Trudno mi powiedzieć na ile było to techniczne ograniczenie, ale psuje to nieco zabawę z jazdy po podłodze. Gdy uniesiemy się w powietrze, yaw rate również da nam się we znaki. Model będzie powoli wykonywał obrót, ale jeśli narzekaliście na Symę to tutaj jest niestety gorzej. Oczywiście częściowo można to tłumaczyć innym wykorzystaniem quadrocoptera, ale jeśli chcecie kręcić ósemki pod dachem to XBee 2.3 szybko Was do tego zniechęci.
Toczenie się jest również o tyle nieprzyjazne, że model dość ospale się rozpędza i wyhamowuje. Jeśli liczyliście więc na umieszczeniu XBee 2.3 na torze to może się okazać, że mu nie sprosta.
Przechodzenie między trybami zrealizowano całkiem zmyślnie, ponieważ jeśli w locie naciśniemy przycisk zmiany trybu, to model zmniejszy moc i opadnie na ziemię. Jeśli tylko nie puścimy zupełnie gazu, będzie to miękkie zejście, co oczywiście liczy się na plus. Podobnie w drugą stronę, jeśli naciśniemy przycisk lotu to model zareaguje na ruch lewego drążka i się wzniesie. Generalnie więc przechodzenie między obydwoma trybami jest płynne i dobrze zrobione.
Będąc w powietrzu możemy wykorzystać klatkę ochronną, aby "toczyć się" po ścianie (góra-dół), albo suficie (przód-tył). W przypadku powierzchni pionowej należy lekko na nią nacisnąć lecąc w przód i dodawać gazu. Klatka będzie się opierać i toczyć. W przypadku sufitu należy dodać gaz na tyle, żeby model wciąż na niego naciskał i lecieć w dowolnym kierunku. Klatka również zacznie się obracać w odpowiedzi na tarcie o powierzchnię.
W XBee 2.3 mamy do wyboru dwie prędkości lotu. Swobodnie można je nazwać: "wolna" i "niewiele szybsza". Ograniczenie tempa poruszania się w powietrzu tłumaczę sobie dwojako. Albo jest to kwestia wagi klatki, w której quadrocopter jest zamknięty, albo też po prostu grupy docelowej, czyli najmłodszych. Klatka skutecznie chroni także przed możliwością zrobienia sobie lub komuś krzywdy śmigłami, więc uspokojenie trochę quadrocoptera pod względem maksymalnej prędkości lotu tylko wpisuje się w ten schemat. Niestety oznacza to również, że nie ma mowy o zabieraniu modelu na dwór, ponieważ nie będzie on w stanie się przeciwstawić nawet niewielkiemu podmuchowi.
Z oczywistych względów model nie wykonuje też flipów. W przypadku dodatkowego obciążenia zapewne kończyłoby się to każdorazowym uderzaniem o ziemię, więc tak naprawdę cieszę się, że producent nie dodawał tej funkcji na siłę.
Jeśli chodzi o stabilność lotu to jest ona całkiem przyzwoita pod warunkiem, że model znajduje się w swojej klatce. Regulator PID jest tak ustawiony, aby uwzględniać dodatkową masę i sam model będzie nerwowo telepał w locie próbując złapać poziom, jeśli pozbawimy go wspomnianego już zabezpieczenia.
Akcelerometr w locie sprawuje się już dobrze, ale gdy startujemy, zdaje się nieco ospały. Szczególnie po upadkach model musi się dobrze ustawić z powrotem w pozycji poziomej, bo w przeciwnym razie dodanie gazu kończy się lotem w kierunku zgodnym z jego aktualnym pochyleniem. Stabilizacja mogłaby zdecydowanie działać szybciej, ale zapewne jest to cena włożenia modelu do wspomnianej, plastikowej klatki.
Podsumowanie
Overmax XBee 2.3 to przyzwoita konstrukcja, której grupą docelową są najmłodsi. Model ze względu na klatkę, w której się znajduje, jest w zasadzie nie do uszkodzenia. Funkcja toczenia się po ziemi to pomysłowy akcent, który przy okazji zwiększa możliwości zabawy tym quadrocopterem. Jednocześnie powolny lot i niska zwrotność nie pozwalają ustawić XBee 2.3 w jednym rzędzie z pozostałymi produktami tego typu. Podstawowych odruchów z pewnością można się nauczyć, ale właściwe latanie polecam szlifować na innym sprzęcie. Biorąc jednak poprawkę na to, że jest to sprzęt przeznaczony dla konkretnej grupy odbiorców uważam, że bez problemu znajdzie nabywców nie wprowadzając jednocześnie wewnętrznej konkurencji dla innych produktów Overmax z tej kategorii. Ważne jest to, że firma dopilnowała, aby dobre standardy z pozostałych modeli trafiły także tutaj. Pakiet baterii i ładowarek to jeden z wyznaczników Overmax, który bardzo cenię. Dbałość o szczegóły takie, jak nasmarowane łożyska ślizgowe oraz bardzo płynnie obracająca się klatka świadczą o niezmiennej dbałości o dobrą żywotność produktu.
Jeśli szukacie zabawki dla najmłodszego członka rodziny to tego typu model zapewne przypadnie mu do gustu, szczególnie jeśli mógłby zbyt szybko rozbić każdy inny quadrocopter. XBee 2.3 wiele wybaczy, a i też dostarczy nieco wiecej rozrywki, niż latanie w kółko po domu ze względu na tryb "jazdy". W moim odczuciu jest on poprawny, ale w żadnym razie wybitny, więc szkolna ocena 4 wydaje mi się jak najbardziej na miejscu.
Ocena 4Śmigła.pl: 4 / 5
Model powinien niedługo pojawić się w ofercie na stronie Overmania.pl