Mój pierwszy lot quadrocopterem i rada dla innych. Rozstrzygnęcie konkursu listopadowego Eachine E010.

Mój pierwszy lot quadrocopterem i rada dla innych. Rozstrzygnęcie konkursu listopadowego Eachine E010.

Pierwszy konkurs bloga 4Śmigła przerósł moje oczekiwania ! Wasze teksty są nieźle zredagowane, czasem zabawne, a doświadczenia ogromnie zróżnicowane. Każda z historii czegoś uczy, ale też większość kończy się pozytywnie ! Bardzo wszystkim dziękuję za zgłoszenia i z radością publikuję to, co od każdego z Was dostałem ! Przyjemnej lektury !

Wyniki na końcu wpisu :)

Publikacje konkursowe

Macie w domu kwiaty ? Ja również. A quadrocopter ? No właśnie. Liście i śmigła za sobą nie przepadają.
Uwaga: Bindowanie to proces łączenia quadrocoptera z aparaturą. Kalibracja akcelerometru to ustawianie pozycji poziomej (zawisu) w modelu. Nie mylmy tych pojęć :)

Mój pierwszy lot: Po tym jak przypadkiem na internecie znalazłem wynalazek typu "quadcopter", zakupiłem miniaturkę Ladybug 2.4Ghz. Była to konstrukcja przypominająca biedronkę z aluminiowymi ramionami i plastikowym koszyczkiem w środku modelu. Po rozpakowaniu od razu włożyłem baterię do pilota, akumulatorek do modelu no i fruuuu cały gaz do góry, zapomniałem tego cudeńka zbindować (ustawić mu równowagę) :) Na moje nieszczęście, miałem w pokoju słynny kwiatek, storczyk się zwał, piękny, różowo-żółty z 6-cioma pędami, kilka dni po zakwitnięciu o wartości 150-200zł po 2 letniej hodowli. Niestety z powodu braku zbindowania małego quadzika, skręcił mi on w kierunku okna i zmasakrował całego, przepięknego kwiata. Urządzonko było na tyle wytrzymałe, że po wymianie śmigieł na nowe, znów mógł latać, niestety storczyk już nie był tak piękny... stracił on wszystkie kwiaty, a liście troszke się pocięły ale dzisiaj po roku jest już z nim OK.
 
Moja rada: Jedna wielka rada dla początkujących. NIGDY nie popełniajcie mojego błędu i jak nie robicie tego w przypadku nowego miksera, samochodu czy odkurzacza i nie czytacie instrukcji obsługi, tak niech wasza duma niech troszeczke osłabnie i prosze przeczytajcie te kilka stron papierków, odnośnie użytkowania modeli fruwających :) Albo chociaż odpowiednio zbindujcie urządzenie i nie dawajcie całego ciągu przy pierwszych lotach :)
 
Gabriel

Kolejna z historii również obrazuje, że latanie w domu może źle się skończyć. Tym razem jednak model był nieco większy.

Mój pierwszy lot: Niecałe dwa tygodnie temu przyszedł do mnie mój pierwszy dron z kamerą a w dodatku był to dron z kategorii FPV, dokładnie model H29G. Podekscytowany nowymi możliwościami zabawki zacząłem testować ją w domu i to był mój błąd... Po pierwszej próbie osiągnięcia celu, jakim był lot z pokoju do kuchni patrząc tylko i wyłącznie w ekran pilota, dron oczywiście uciekł spod kontroli i zaliczył twarde lądowanie. Skończyło się uszkodzeniem silnika. Po tym wydarzeniu odważyłem się wyjść z dronami z domu, zacząłem latać na placach zabaw, w parkach, wzbijając się coraz wyżej i latając coraz szybciej. Nigdy nie usłyszałem od ludzi złego słowa, a bardzo się tego bałem, wręcz przeciwnie, wiele osób było zainteresowanych i z zaciekawieniem patrzyło na moją "zabawkę".
 
Moja rada dla innych: Nie bójcie się wyjść z dronami z domu, nawet jak mieszkacie w większych miastach, latanie w domu większym sprzętem często kończy się źle ;)
 
Wojciech

Dowiedzieliśmy się już, że latanie w domu może nie być takie bezpieczne, więc lepiej wyjść na zewnątrz. Tam jest dużo przestrzeni, więc nic nie powinno się stać prawda ?

Mój pierwszy lot: Moja przygoda zaczęła się od Overmax X-bee 3.1. Podekscytowany zakupem szybko złożyłem wszystko w całość i na podwórko za dom, a w koło pełno drzew i wielkie pole kukurydzy czyli wszystko co nie sprzyja lataniu na pierwszy raz, no nic odpalam pierwsza wysokość jakieś 6m uradowanie na twarzy ale co to jest 6m na takie coś? Dałem gazu ile fabryka dała I teraz to lata :-D Nieświadomy tego że im wyżej tym mocniej dmucha straciłem kontrolę nad dronem a ten leciał I opadał w kierunku wielkiego pola wysokiej na 2 metry kukurydzy. Powiedziałem sobie I tyle z zabway... No ale nic nie poddam się będę szukał niby daleko nie spadł mniej więcej wiedziałem gdzie i po 2 godz znalazłem :-D wisiał na jednej z łodyg uff.
 
Moja rada dla innych: Na pierwsze nauki latania wybierajcie duże i bezpieczne przestrzenie!
 
grzywa10

Latanie zbyt wysoko na początku to temat, który też swego czasu poruszałem, ale najwyraźniej każdy musi się przekonać na własnej skórze. Najważniejsze, żeby takie historie kończyły się dobrze i stanowiły doświadczenie.

Mój pierwszy lot: Moja przygoda z quadrocopterami zaczęła się bardzo ciekawie :) Od zawsze bardzo pociągały mnie latające zabawki. W podstawówce zrobiłem własnoręcznie latawiec wg. szkoły klasycznej: listewki, papier pakowy, ogon ze wstążkami z bibuły. Potem przyszła kolej na modele szybowców i napędzane gumką samoloty z poruszanymi skrzydłami. Kiedy jednak pojawiły się drony pomyślałem że to właśnie jest to co chciałem zawsze mieć, a że dzięki sklepom internetowym wschodni świat stanął otworem postanowiłem nabyć mojego pierwszego drona. Po skonfrontowaniu budżetu z oczekiwaniami i zasięgnięciu kilku opinii wybrałem Cheersona CX-35 z FPV. Kilka pierwszych lotów miało na celu zapoznanie się z dronem, jego zachowaniem w powietrzu oraz aparaturą.
Loty odbywałem na polu które leży w pobliżu mojego osiedla. Miejsce idealne do nauki latania. Dron w powietrzu zachował się bardzo stabilnie, a system utrzymywania wysokości wręcz rewelacyjnie. Któregoś razu postanowiłem sprawdzić zasięg jaki ma aparatura drona. Odpaliłem mojego quada i wzbiłem go w powietrze chcąc zobaczyć jak wysoko da radę się unieść. Nie przewidziałem, że pomimo tego iż CX-35 jest sporym modelem, to jednak jest bardzo wrażliwy na podmuchy wiatru. I niestety silniejszy powiew porwał drona który bardzo szybko zaczął się ode mnie oddalać w kierunku osiedla domków jednorodzinnych. Na nic zdały się próby sprowadzenia go spowrotem. Może gdybym był bardziej doświadczonym pilotem nie spanikowałbym i natychmiast sprowadził quada na ziemię. Moje próby sterowania nim spełzły na niczym. Dron odlatywał w siną dal. Nie widziałem już w ogóle w która stronę leci. Próbowałem jeszcze określić pozycję za pomocą podglądu FPV, ale szybko straciłem zasięg. Ruszyłem za nim w kierunku osiedla z nadzieją, ze może FPV odzyska obraz z kamery i zobaczę gdzie dron wylądował. Niestety, dron został stracony.
Następnego dnia przygotowałem ogłoszenia i poroznosiłem je po okolicy w nadziei , że może akurat u kogoś wylądował. Mijały dni i niestety nikt nie dzwonił… Aż tu nagle po 3 tygodniach dzwoni chłopak że dron się znalazł :) Co ciekawe jakieś 500m od miejsca, gdzie ja szacowałem że quad mógł wylądować. Najwidoczniej po zerwaniu sygnału leciał nadal, a że bateria była na wykończeniu to przeleciał owe 500 m i wylądował :) Tak więc drona odzyskałem i mam nauczkę na przyszłość.
sebasamurai2
 
Moja rada dla innych: Dopóki nie nauczycie się pewnie kontrolować swojego koptera, nie wznoście się na duże wysokości, bo wiatr bywa bardzo zdradliwy. Pal licho jeśli stracicie drona, gorzej gdy po prostu nagle spadnie z dużej wysokości – można zrobić krzywdę komuś lub narazić się na niepotrzebne koszty zniszczenia czyjegoś mienia.
Druga rzecz – gdy dron odleci, szukajcie. Miejcie tez wiarę w uczciwość ludzi, bo jak się okazuje wciąż tacy są :)
Udanych lotów!
 
sebasamurai1
 
SebaSamurai

W Ikei jest taki stolik - nazywa się "Lack" i kosztuje jakieś 20 zł. Jego cena sprawia, że każdy, kto remontował mieszkanie, albo się urządzał - takowy posiada. Ja nie jestem oczywiście wyjątkiem. Podobnie jest z quadrocopterami Syma. Albo ktoś już takowy posiada, albo posiadać będzie.

Mój pierwszy lot: Latałem już modelami RC, ale nie dronem. Szybka decyzja, kupiłem na OLX, zestawik z Chin. SYMA X5SW, w pięknym pomarańczowym kolorze, z dodatkowymi sinikami (przydały się) i 5 bateriami w okazyjnej cenie. Pogoda nie dopisała, więc pierwszy lot odbył się w domu. Mam też zdjęcie z aparaturą w ręku zrobione podczas tego lotu, kamerką z drona. Super! Obyło się bez zniszczeń, pewnie nie bez znaczenia było moje wcześniejsze doświadczenie z samolotów RC, ale pewne nawyki trzeba było zmienić. Przeszkadzał efekt “poduszki powietrza” nad podłogą i udało mi się też “przyssać” do sufitu, także wszystkie akrobacje indoor zaliczone.
 
Moja rada dla innych: jeśli kupujecie drona, koniecznie pamiętajcie o zapasowych bateriach, inaczej zniechęcicie się ciągłym oczekiwaniem na naładowanie akumulatora.
 
Paweł

Często powtarzane "rozmiar ma znaczenie" pojawia się w różnych kontekstach. W przypadku quadrocopterów na pewno ma to znaczenie w kontekście nauki latania.

Mój pierwszy lot: To było w II klasie technikum na kierunku technik informatyk. Miałem lekcje informatyko podobną i się trochę nudziliśmy bo mieliśmy kilka lekcji z rzędu, a temat ogarnięty. Wiec jako klasa, a właściwie połowa bo byliśmy podzieleni na grupy, zapytaliśmy się czy nie weźmiemy szkolnego drona i nie pójdziemy gdzieś polatać. Nauczyciel był spoko, to coś tam pogadaliśmy i poszliśmy. Pierw coś ustawiał drona, bo jedno śmigło nie działało. Ten dron to był Parrot A.R Drone 2.0. Poszliśmy na aule szkolną, bo na dworze trochę wiało i warunki raczej średnie do latania. Wiec jak już byliśmy na tej auli to pierw Pan trochę latał popisywał się że umie latać robić salta itp. tyle że spadł na ziemie kilka razy przy tym. A wszyscy że bardzo ładnie i w ogóle tylko po to by polatać. Wiec no w końcu my dostaliśmy drona do latania. Wszyscy korzystaliśmy z telefonu jednego z kolegi, bo miał największy ekran (Tego tego drona nie ma pilota, steruje się za pomocą telefonu, tableta itp.) No wiec każdy trochę latał i w ogóle, Pan trochę pokazał jak się lata i no. Przyszła moja kolej. Na początku wszystko okej, latam sobie powoli i w ogóle, zaczynam coraz szybciej i wyżej, aż w końcu jakimś cudem straciłem kontrole czy zagadałem się i z sporą prędkością uderzyłem w szybę. Szyby na auli były duże, wysokie i na szczęście dość wytrzymałe, bo po zderzeniu z dronem nic się na szczęście nie stało z szybą, gorzej z dronem. Osłony na śmigła były styropianowe i trochę popękały i jedno śmigiełko miało potem jakiś problem. Ale na szczęście ja nie miałem problemów. Osłony sklejiło się taśmą, a przy śmigiełku Pan coś pogrzebał, wymienił i działa do tej pory mimo wielu kolizji.
 
Moja rada dla innych: Jak latacie dronem w zamkniętym pomieszczeniu uważajcie na szyby i drona, bo szkoda jednego, a drugiego jeszcze bardziej.
 
Mateusz

Ja zrealizowałem w Chinach już ponad 160 zamówień i składałem dotychczas tylko 2 reklamacje. A jak to wyglądało u innych użytkowników ?

Mój pierwszy lot: Przypadkiem znalazłem i przeczytałem artykuł na 4śmigła.pl o cheerson cx-10 i za 3 tygodnie siedziałem przy stole przed paczką z Banggood. Baterie kupione, quadcopter naładowany, czas latać. Przesuwam gałkę do góry i cheerson jak szalony leci w bok! Ponowna kalibracja żyroskopu i znowu to samo. Nagrałem film z moim problemem i wysłałem do Banggood. Okazało się, że mój model ma uszkodzony żyroskop i że przyślą mi nowy. Gdy dostałem drugi, już sprawny model mogłem zacząć latać po pokoju bez żadnych problemów, a stary cheerson został mi jako źródło elementów zastępczych.

 

Moja rada dla innych: Morał z tej historii taki, że nie trzeba się obawiać zakupów z Chin. Chińscy sprzedawcy rozpatrują reklamację lepiej i szybciej niż w Polsce, a i kontakt z obsługą klienta przyjemniejszy.

 

Karol

Pierwszy lot rzadko kiedy bywa prosty. Podobnie jest z pierwszymi startami...

Mój pierwszy lot: Tego dnia postanowiłem po raz pierwszy polatać moim FQ777-124 na zewnątrz. Ponieważ na moim polu, czy jak kto woli dworze, nie ma jeszcze kostki, tylko żwir i trawa, postanowiłem wystartować z ręki. Trzymając włączonego bzyczka jedną ręką drugą włączyłem aparaturę, ustawiłem dźwignię gazu na parowanie, piknęło, z powrotem na zero, znowu piknęło, gaz i… nic. Po chwili osłupienia spostrzegłem, że diody na kopterze błyskają wskazując, iż nie jest sparowany. Powtórzyłem parowanie i znowu to samo. Pomyślałem, że moja ręka może zakłócać proces parowania i postanowiłem się przenieść pod wiatę garażową, gdzie jest w miarę równa wylewka. Postawiłem kopter na betonie, parowanie udane i start!!! Jednak szybko zorientowałem się, że nadal coś jest nie tak. Bzyczek tracił sygnał i spadał odlatując już kilkanaście metrów od nadajnika. Znowu kombinowanie, może blaszany dach nad wiatą zakłóca sygnał? Przeniosłem się zatem z powrotem na trawnik, ale tym razem zaimprowizowałem lądowisko z szerokiej deski. A właściwie startowisko, bo chociaż latało się rewelacyjnie, to ani razu nie udało mi się na nim wylądować. Ale o tym może przy następnej okazji ?
 
Moja rada dla innych: Nie zrażać się problemami z zasięgiem, tylko kombinować do skutku.
 
Roddy

Wysokie loty, szczególnie na początku nie kończą się dobrze. Pół biedy, jeśli znajdziemy nasz model. Niestety czasem zdarza mu się odlecieć daleko i wtedy trzeba się pogodzić ze stratą, co nigdy nie jest łatwe.

Mój pierwszy lot: Kopter doszedł po ponad miesiącu. Po odebraniu paczki od listonosza, wszystko rozpakowałem i przygotowałem quadrocopter do lotu. Gdy już wszystko uruchomiłem, niekontrolowanie wzniosłem maszyne i uderzyłem w sufit. Po tylko kilku lotach jeden silnik przestał działać. Zamówiłem silnikiczki które przyszły po tylko 2 tygodniach, wymieniłem silnik i uruchomiłem kopter. Wyszedłem na dwór, włączyłem kamerę i wzniosłem bezzałogowy statek latający. Chciałem mieć ciekawe ujęcia dlatego leciałem wyżej i wyżej. Quadrocopter był już bardzo wysoko dlatego chciałem go sprowadzić na ziemię ale nie mogłem ponieważ bardzo go znosiło na jedną ze stron, po chwili straciłem zasięg. Mówią "kto szuka, ten znajdzie" ja szukałem ale nie znalazłem.
 
Moje rady dla innych: Mam dwie rady pierwsza jest taka żeby nie latać wysoko bez fpv a druga żeby zawczasu kupić cześci zapasowe.
 
Filip

Osłony na śmigła w założeniu mają je chronić przed uszkodzeniem. Wychodzi jednak na to, że ich funkcja nie ogranicza się tylko do tego.

Mój pierwszy lot: Mój pierwszy lot wykonałem quadrocopterem Overmax X-bee drone 3.2. Po przygotowaniu go do lotu (przykręceniu osłonek, przymocowaniu nóżek i włożeniu baterii) pewnie przesunąłem drążek gazu do góry. Ale kopter się nie uniósł. Dlatego posunąłem go do skrajnej pozycji, to też nic nie dało. Początkowo nie wiedziałem co się stało, wiec postanowiłem zajrzeć do instrukcji obsługi jeszcze raz. Kiedy odkładałem aparaturę i sprowadziłem manipulator do pozycji zero, usłyszałem dwa piknięcia (jeszcze wtedy nie wiedziałem co to jest bindowanie) zrezygnowałem z czytania instrukcji i przechyliłem drążek maksymalnie do góry. Wtedy quadrocopter szybko wyleciał w powietrze, zahaczając po drodze o żyrandol który się trochę pokruszył, quad przyssał się do sufitu! Całe szczęście że założyłem wcześniej osłonki które ochroniły sufit od porysowania!
 
Moja rada dla innych: Koniecznie dobrze zapoznajcie sie z instrukcją obsługi koptera zanim odbycie nim pierwszy lot, zaczynajcie w dużych pomieszczeniach albo najlepiej na dworze i na początku załóżcie nóżki i osłonki, aby nikt i nic nie ucierpiało! Powodzenia ;-)
 
Natan H.

Wyniki konkursu

To już wszystkie historie, które zostały przez Was napisane i przysłane na listopadowy konkurs. Bardzo serdecznie dziękuję za wszystkie prace, które nadesłaliście, ponieważ każda z nich zwracała uwagę na inny aspekt latania i tego, na jakie problemy można się natknąć na początku ! Wszystkie teksty zostały opublikowane z oryginalną pisownią i ... błędami. Tutaj pragnę podkreślić, że erudycja i lekkie pióro to jedno, ale nieprzeczytanie publikacji przed wysłaniem (interpunkcja - brak przecinków, powtórzone wyrazy) powodowało, że trudniej było docenić ich treść. Mimo to, zwracaliśmy także uwagę na to, jak cenne rady podawaliście i na pomysłowość, jaka pojawiała się w opisach pierwszych lotów.

Zwycięzcy

No dobrze, a teraz moment, żeby wymienić zwycięzców. Nagrodzone zostaną publikacje:
- SebaSamuraia o utracie i odzyskiwaniu koptera 3 tygodnie później
- Gabriela o pocięciu śmigłami storczyków (mimo błędów merytorycznych)

Na plus zasłużyły też rady, które daliście początkującym użytkownikom.

Z obydwoma zwycięzcami będę się kontaktował w sprawie wysyłki kopterów.

Docenieni przez Jury

Podobał nam się ponadto wpis Karola o zakupach w Chinach; lądowanie w polu kukurydzy grzywy10; "startowisko", które wymyślił Roddy; osłonki na śmigła, które ochroniły sufit Natanowi oraz wreszcie Wojciech, który zachęcał, żeby odważnie wyjść na zewnątrz i nie obawiać się reakcji innych.

Podsumowanie

Wszystkim uczestnikom jeszcze raz dziękuję za udział ! Ćwiczcie pióro, ponieważ kolejne koptery czekają na rozdanie !

Obiecuję kolejną edycję konkursu :) Udanych lotów !