Przyznam szczerze, że wymarzyłem sobie pewien czas temu zdalnie sterowany śmigłowiec. Nie byle jaki jednak. Miał to być WLToys V977. Jest to jeden z tańszych modeli z silnikiem głównym, bezszczotkowym oraz możliwością latania 3D, czyli do góry nogami. Helikopter może tak latać ze względu na zmienne nachylenie płatów wirnika. Silnik kręci się z tą samą prędkością, natomiast regulując skok możemy uzyskać lot w górę, w dół i pochylenia. Śmigło ogonowe pozwala nam na obracanie się wokół własnej osi (yaw). Jest to więc model 4 kanałowy, podobnie jak wszystkie quadrocoptery, które opisuję.
Wśród dostępnych trybów lotu jest stabilizowany, 6-osiowy. Ten znamy bardzo dobrze, bo teraz nawet najtańsze quadrocoptery taki właśnie posiadają. Potem jest tryb acro, czyli stabilizacja 3-osiowa. Model nie wraca sam do pozycji zawisu - o to dbamy sami. Ostatni bajer to możliwość włączenia przeciwnego skoku łopat wirnika, co pozwala modelowi latać "do góry nogami". Daje to naprawdę spore możliwości, które można podziwiać tutaj:
Trudno się oprzeć zakupowi prawda ?
Na szczęście Święty Mikołaj czyta listy od wszystkich grzecznych modelarzy i mój także trafił mu w ręce. W grudniu dzięki niemu stałem się szczęśliwym posiadaczem V977 ! Mój własny helikopter z możliwością latania 3D ! Do roboty !
Pierwszy lot nie był zbyt udany, bo wiało, a tego akurat helikoptery wybitnie nie lubią. Jeszcze bardziej niż nawet malutki CX-10. Przy kolejnym zdobyłem się na odwagę i oczywiście uruchomiłem tryb acro, bo przecież w nim cała zabawa. Oczywiście helikopter lata jednak nieco inaczej i spotkanie z gruntem było nieuniknione. Nie było to specjalnie twarde lądowanie, ale wystarczające, żeby wykończyć jedno z 3 serw, które sterują wirnikiem.
Dla wyjaśnienia - serwo to taki mikrosilniczek z przekładniami, który zależnie od sygnału ustawia się w danej pozycji. W przypadku helikoptera serwo zakończone jest ramieniem do którego przymocowane jest cięgło. To ostatnie połączone jest z wypustem na głowicy wirnika nośnego (ang. swashplate). Praca serwa powoduje pochylanie głowicy i w konsekwencji całego wirnika albo zmianę kąta natarcia łopat. W każdym razie jest niezbędne do lotu ;)
Niesprawne serwo, szczególnie tak małe jest w zasadzie nienaprawialne, więc co było robić - zamówiłem nowe na Banggood. Koszt - 35 zł. Przyszło po jakichś 2 tygodniach. Uruchomiłem model, ustawiłem serwo i wczoraj V977 był już gotowy do lotu. Dziś wieczorem postanowiłem skorzystać z bezwietrznej pogody i na trawniku, w sąsiedztwie latarni (V977 nie ma swojego oświetlenia) wykonałem kolejny próbny lot. Tym razem udało mi się przewrócić model do góry nogami, choć powrót do naturalnej pozycji okazał się nieco trudniejszy. W rezultacie model spotkał się z ziemią, ale jak podkreślałem - tym razem był to nieco zmrożony trawnik. Mimo iż uderzenie nie było mocne, tym razem ofiarą padło mocowanie łopaty wirnika głównego.
Oczywiście element po raz kolejny jest dostępny na Banggood. Koszt - 16 zł. Jest też mocowanie metalowe, dużo trwalsze. Cena nieco wyższa, ale wziąłem, żeby choć ten jeden element znowu mnie nie zawiódł.
Podsumowanie
Dotychczasowa liczba odbytych lotów: 3, z czego każdy skończył się przed wyczerpaniem baterii
Liczba usterek: 2
Całkowity koszt: 51 zł (+100 zł za dodatkowe, zapasowe części - na wszelki wypadek)
Tak, latanie modelami zdalnie sterowanymi wymaga praktyki i na początku popełnia się błędy. Zaczynałem od Symy X1, w której też wymieniłem ze 3 silniki i 2 komplety śmigieł. Syma odbyła jednak w tym czasie 20x tyle lotów, co mój V977. Powód jest prosty - mechanizm sterowania wirnikiem jest bardzo delikatny i skomplikowany. Połamanie plastikowych części nawet w tak lekkim modelu jak widać nie jest trudne.
Teraz pozostaje mi czekać na kolejny komplet części zamiennych i przed końcem stycznia będę gotowy do kolejnych lotów. Na dniach powinna jednak przyjść przystawka USB do połączenia aparatury z komputerem i odpalenie symulatora. W czasie, kiedy czekam na części zamienne, zamierzam poćwiczyć latanie helikopterem na swojej Turnigy 9X i jednym z programów, które uczą sterowania helikopterem w trybie 3D. Może oszczędzi to mojemu V977 kolejnych uszkodzeń.
Wracając jednak do tematu - quadrocoptery są dużo wytrzymalsze i łatwiejsze do naprawienia, niż helikopter. Śmiem twierdzić, że ich eksploatacja jest także o wiele tańsza, a liczba elementów, które mogą ulec uszkodzeniu - dużo mniejsza. Ramy nie pękają łatwo, a silniki są tanie jak barszcz. Do tego śmigła i w zasadzie można serwisować cały model. W przypadku helikoptera liczba plastikowych elementów od samego wirnika oscyluje w granicach 10 różnych. Które kupić na zapas, a które wytrzymają moje błędy pilotażu ?
Czy cieszę się z WLToys V977 ? Oczywiście ! To świetny sprzęt i na pewno jeszcze wiele z niego "wyduszę". Czy lepiej kupić quadrocopter ? Tak, zdecydowanie ! Szczególnie jeśli nie macie doświadczenia w lataniu w trybie acro.
Bonus ! Odkryłem, że mocowanie tylnego wirnika też udało mi się połamać. Co prawda urwałem tylko pionowy płat, ale pewnie nie był on bez znaczenia. Dodatkowe 5 zł do rachunku. Oczywiście z Banggood.
Gdyby ktoś jeszcze wątpił dlaczego serwis nazywa się 4Śmigła.pl i dlaczego tak dużą sympatią darzę koptery (quadro-, hexa- itd.) to mam nadzieję, że teraz już będzie to jasne !
Udanych i szczęśliwych lotów. A w każdym razie szczęśliwszych niż moje !