Prawie każdy model z Headless mode chwali się ostatnio możliwością powrotu do operatora, czyli osoby sterującej. Bardzo szumna funkcja jest tak naprawdę bardzo naiwna i prosta w działaniu, a na pudełkach i w opisach rozdmuchana niczym obietnice w kampanii wyborczej. Poniżej przytaczam dwa różne opisy tej funkcjonalności, które znalazłem w sieci:
"Urządzenie wyposażone zostało w funkcję automatycznego powrotu, po aktywacji której dron zawraca o kilkanaście metrów względem ostatniej bezpiecznej pozycji."
"Funkcja automatycznego powrotu do domu - za pomocą jednego przycisku jesteśmy w stanie sprowadzić drona w miejsce startu"
Brzmi obiecująco prawda ? Zobaczmy, jak to faktycznie działa !
Przypomnę tylko krótko, że dzięki trybowi Headless niezależnie od tego w którą stronę obrócony będzie quadrocopter, kierunki sterowania (przód-tył-lewo-prawo) pozostaną stałe. Całość bazuje na elektronicznym kompasie zwanym magnetometrem. Żeby korzystać z dobrodziejstw trybu Headless, musimy najpierw go skalibrować. Czynimy to poprzez ustawienie modelu dokładnie tyłem do nas - przód jest tam, gdzie patrzymy i pociągnięcie manipulatorów w odpowiednim kierunku (zależnie od modelu). Po włączeniu trybu Headless, prawy manipulator (Mode 2) pchnięty w przód spowoduje lot prosto od nas. Nawet jeśli obrócimy quadrocopter o 90 stopni, kierunek będzie utrzymany. Żeby model wrócił, wystarczy pociągnąć manipulator w tył. Jeśli jednak nie znajdował się on dokładnie przed nami, poleci w tył, tak naprawdę nas mijając. Pokazuje to ilustracja poniżej.
Żeby model faktycznie do nas "wrócił", tak naprawdę powinniśmy pociągnąć prawy drążek w kierunku leżącym na osi między nami a quadrocopterem. Jeśli jest dokładnie po naszej prawej, to w lewo. Jeśli za nami to w przód. Po skosie z przodu i po lewej, no to w prawo i tył. Mam nadzieję, że rozumiecie co mam na myśli. Ilustracja poniżej.
No dobrze, tak POWINIEN działać powrót do sterującego. Żeby tak jednak było, quadrocopter musiałby "wiedzieć", gdzie stoimy, ale nie ma on systemu, który na to pozwala (GPS jest w modelach kosztujących ok. 1000 zł i więcej). Co więc robi naprawdę powrót do sterującego (Fly Back) ? Leci w tył ! Po prostu ! Jeśli więc mamy model za plecami to poleci jeszcze dalej od nas ! Czy na pewno taka była intencja ?
Do tego musimy dodać jeszcze dość szybko rozkalibrowujący się magnetometr. Po minucie kręcenia modelem wokół własnej osi, "w przód" będzie oznaczało "w bok", a "w bok", lot do tyłu. Tak niestety się dzieje. W tym momencie aktywacja Fly Back sprawi, że model poleci w sobie tylko znanym kierunku, zgodnym z tym, co pokaże rozkalibrowany magnetometr. Pożyteczna funkcja ? Oceńcie sami.
Czy spolegliwy powrót modelu jest w ogóle możliwy ? Do pewnego stopnia. Skoro już wiemy, że Fly Back jest ekwiwalentem pociągnięcia prawego manipulatora dokładnie w tył to lepiej po prostu go nie używajmy. W zamian, jeśli wierzycie Headless Mode - rozkalibrowanie następuje wolniej przy spokojnym locie - pociągnijcie manipulator w przeciwną stronę, w stosunku do tej z której macie model (wyjaśniałem to wyżej). Jeśli kierunki pozostały niezmienione, powinien on polecieć w Waszym kierunku.
Ja osobiście ufam bardziej lataniu bez tego trybu, ale gdy zaczynałem, nie był on jeszcze dostępny, więc nie miałem opcji.
Podsumowując, jeśli już musicie / chcecie używać Headless Mode to zamiast Fly Back użyjcie własnej głowy - efekt będzie lepszy. A i jest szansa, że odzyskacie model w krytycznej sytuacji.
Udanych lotów i pamiętajcie - tryb Headless, mimo sugestywnej nazwy wciąż wymaga latania z głową ! :)
Tego Wam życzę !