Kiedy uczyłem się sterować quadrocopterem, ćwiczyłem na Symie X1, która nie tylko nie miała takich udogodnień, jak 6-osiowa stabilizacja, nie mówiąc już o headless mode. Nie, to nie było dawno - jakieś 1.5 roku temu. Od tego czasu wiele udogodnień jest już dostępnych nawet w tak małych modelach, jak Cheerson CX-10A. Pytanie jednak, czy zbyt wiele uproszczeń nie powoduje, że może nie udać nam się nabyć pewnych cennych umiejętności ?
Podczas nauki latania Symą X1, ustawiałem ją zawsze tyłem do siebie i tylko w tej pozycji nią sterowałem. Okazjonalnie zdarzało mi się obrócić ją nieco w powietrzu przez nieumyślne pchnięcie w bok lewego manipulatora i wtedy usilnie próbowałem wrócić do pozycji początkowej. Robiłem tak ponieważ za żadne skarby nie byłem w stanie wciąż kontrolować modelu, gdy nie stałem dokładnie za nim. Kierunki przestawały się zgadzać i nagle prawy manipulator pchnięty w przód powodował lot w bok albo jeszcze coś innego.
Ostatnio zastanawiałem się nad tym, co tak naprawdę daje Headless mode i stwierdziłem, że niewiele. Jeśli ktoś, tak jak ja 1.5 roku temu, nie radzi sobie ze sterowaniem quadrocopterem, który jest zwrócony w inną stronę niż od niego, to zamiast uruchamiać headless mode, niech po prostu go nie obraca. Kierunki lotu pozostają zgodne z kierunkami wychylenia prawego manipulatora tak długo, jak quadrocopter jest ustawiony do nas tyłem. Wraz z nabyciem wprawy, umiejętność odwracania orientacji "w głowie" pojawi się sama i wtedy przestanie być to problemem.
Headless mode jest w stanie dać dokładnie to samo z tymże możecie dodatkowo kręcić się modelem wokół własnej osi. Pytanie tylko - po co ? Jeżeli ma to być dodatkowy bajer, tak jak flipy - ok, mogę na to przystać. Druga przyczyna to latanie bardzo wysoko, ale modelem z kamerą. Wtedy możemy go dowolnie obrócić (a wraz z nim obiektyw), a kierunki sterowania się nie zmienią, co ma o tyle sens, że na pewnej wysokości trudno ocenić, w którą stronę "patrzy" model. Jeśli natomiast planujecie włączyć headless mode jako element nauki latania to stanowczo się sprzeciwiam i odradzam. Jak kierunki przestaną się zgadzać, bo tak się po pewnym czasie dzieje, to będzie jeszcze trudniej, niż gdy się tego mechanizmu w ogóle nie włączy. No i nabywacie właściwych odruchów. To proces, który zajmuje trochę czasu, a jego doskonalenie może trwać i trwać, ale jest tylko lepiej. Podobnie jak z jazdą samochodem, która z początku sprawia trudności, ale po pewnym czasie daje ogromną satysfakcję.
A teraz tak dla kontrastu. W kontekście wspomnianego ostatnio H8 Mini - takie rzeczy jak na filmiku poniżej można z kolei zrobić tylko w Headless mode. Pytanie jak długo można się tak kręcić zanim magnetometr zacznie "się gubić" :)
A wy ? Jak sądzicie, są jakieś plusy posiadania Headless mode w quadrocopterze (hexacopterze) ? A może go z sukcesami używacie i jest przydatny ? Dajcie znać w komentarzach, jestem ciekaw Waszych opinii.
A póki co, jak zawsze, udanych i bezpiecznych lotów !