Recenzja: Cheerson CX-10C

Recenzja: Cheerson CX-10C

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Cheersona CX-10 nie mogłem się nadziwić, że jest on aż tak małym quadrocopterem. Potem spotkałem się też z żartobliwymi pytaniami, czy posiada on przypadkiem kamerę. Nikt w końcu nie brał poważnie, że tak niewielki sprzęt nie dość, że lata, to jest jeszcze w stanie udźwignąć sprzęt do rejestrowania obrazu. Od czasu mojej recenzji CX-10 minął już jednak prawie rok, a to naprawdę spory czas dla elektroniki, która ulega ciągłej miniaturyzacji i integracji. Dziś więc nikogo już nie powinien dziwić Cheerson CX-10, który ma na pokładzie kamerę - powitajmy model CX-10C !

Model udostępniony do testów przez sklep mocci-rc.pl. Dziękuję !

W pudełku

CX-10C jest bardzo zgrabnie zapakowany. Przeźroczyste pudełku, wykonane z PET, otoczone z zewnątrz tekturą. Wygląda to atrakcyjnie, a sam quadrocopter jest świetnie wyeksponowany. Zrezygnowano z pudełka plastikowego, które notabene też było udane i wytrzymałe, natomiast w moim przekonaniu nie aż tak atrakcyjne wizualnie.

m_20160113_084111

Model jest przytwierdzony do pudełka przeźroczystym paskiem z folii PET. Dzięki temu mamy gwarancję, że przeżyje transport. Dobre wrażenie robi również błyszcząca tektura, z której wykonana jest zewnętrzna część pudełka. Efekt lustrzany potęguje pozytywny odbiór quadrocoptera i jest zdecydowanym krokiem na przód pod względem sposobu pakowania CX-10.

m_20160116_112900

Wewnątrz pudełka znajdziemy komplet białych smigieł oraz ladowarkę USB. Pod tym względem nic się w Cheersonie nie zmieniło. Obie części

m_20160117_131153

Moją dodatkową uwagę zwróciła instrukcja, którą znalazłem w pudełku, ponieważ była przetłumaczona na język polski. Z racji tego, że CX-10C otrzymałem od Polskiego sklepu internetowego, prawdopodobnie taki był wymóg dopuszczenia go do sprzedaży. Instrukcję stanowi odpowiednio poskładana kartka A4. Ważniejsze jednak jest to, że została ona bardzo dobrze przetłumaczona ! W zestawieniu z książeczkami przełożonymi z chińskiego na kulawy angielski tutaj mówimy o bardzo dobrze wykonanej instrukcji użytkowania. Język jest zrozumiały, a błędów trudno się dopatrzeć, więc tutaj ukłon w stronę sklepu mocci-rc, który prawdopodobnie na własną rękę tego dokonał.

m_20160117_131227

Budowa modelu

Cheerson CX-10C jest na pierwszy rzut oka bardziej "pękaty", niż pierwowzór. O ile model bez kamery miał smukły kształt kadłuba, o tyle nowy produkt przypomina kształtem ludzika Michelin. Ramiona mają charakterystyczne pogrubienia, a wokół wcięć kadłuba mamy dodatkowe zaoblenia. Na rynku dostępne są dwa warianty kolorystyczne: pomarańczowo-biały ze srebrnymi wstawkami i czarno-biały ze złotymi. Mnie, jak widać po zdjęciach, trafił się ten drugi.

m_20160117_130940

Wszystkie udziwnienia sylwetki quadrocoptera to oczywiście konsekwencja konieczności upchnięcia kamery oraz czytnika kart micro SD. Nie można ująć Cheersonowi, że sprostał zmieszczeniu tego wszystkiego na tak małej przestrzeni, co było nie lada wyzwaniem.

m_20160117_130952

CX-10C nie urósł w rozstawie ramion, ale za to jest wyższy niż jego starszy brat. Koszyk na baterię jest nieco niżej, więc bardziej wystaje z obudowy. Żeby model dalej mógł opierać się na końcówkach ramion, dodano plastikowe wypustki. Są one maksymalnie wycięte, żeby nie zwiększać znacząco masy, ale am pewne obawy, czy nauka latania nie spowoduje ich połamania, bo oba modele z serii CX-10 są dość "zbite" i nie mają zbyt wiele przestrzeni na amortyzowanie upadków.

m_20160117_131042

Ze względu na obecność kamery i slotu na kartę microSD zdecydowano się przenieść włącznik na boczną ściankę quadrocoptera. Jest to czysto kosmetyczna zmiana, ale dla tych, którzy byli przyzwyczajeni do CX-10 będzie to zauważalne. Również gniazdo ładowarki pozostało bez zmian i jest to typowe micro JST, do którego pasować będzie ładowarka od poprzedniego modelu i innych, które wykorzystywały ten właśnie wtyk.

m_20160117_131108

Śmigła w stosunku do poprzedniego modelu również nie uległy zmianie. Mimo wzrostu wagi model wciąż wykorzystuje oryginalne komponenty.

m_20160117_131119

To samo można powiedzieć o oświetleniu, które składa się z 4 diod na końcach ramion, kontynuując dobre rozwiązanie wzięte z CX-10. Z przodu zastosowano kolor niebieski, zaś czerwony z tyłu, czyli całkiem zgodnie z intuicją.

m_20160117_131314

Oczywiście w nowym modelu nie zabrakło informowania o słabej baterii quadrocoptera. Szybkie miganie wszystkich 4 diod to sygnał, że pora lądować. Nie mamy na to za wiele czasu, ale model pozostaje w tym czasie całkowicie kontrolowalny.

m_20160117_131437

Światło diod lekko prześwituje przez dolną, białą część kadłuba, dzięki czemu model po zmroku jest jeszcze lepiej widoczny. Jak to w Cheersonie, latanie w ciemności nie będzie stanowiło większego problemu.

m_20160117_131448

CX-10C świadomie nie otrzymał w zestawie osłony na śmigła. Wynika to z jego, zwiększonej kamerą, masy, utrzymywanej w powietrzu przez silniki, które nie "urosły" wraz z nowym modelem. Dołożenie jeszcze osłon spowoduje, że czas lotu dodatkowo się skróci, nie mówiąc już o tym, że manewrowość może stać pod znakiem zapytania (np. utrata wysokości podczas obrotu, wyjście z flipów itd.). Widać wyraźnie, że kontroler lotu od CX-10C jest ustawiony optymalnie dla tego obciążenia i quadrocopter mimo, iż ociężały, wciąż dobrze lata. Dokładanie mu dodatkowych gramów będzie wymagało więcej mocy, której po prostu może zabraknąć. Dlatego też odradzam pomysł dokładania osłon.

Budowa wewnętrzna

Rozebranie CX-10C nie jest na szczęście specjalnie trudne, ale ze względu na jego niewielkie rozmiary, używanie siły nie jest wskazane. Po pierwsze musimy wykręcić 4 śrubki, które znajdują się w połowie długości każdego z ramion.

m_20160126_082411

W drugim kroku należy zdjąć wszystkie 4 śmigła. Najlepiej je ułożyć w takim układzie, jak były założone, aby potem było wiadomo, które z nich idzie na który silnik. Błędnie założone śmigła to podstawowa usterka "uszkodzonych" quadrocopterów na olx.pl, jak również częste pytanie do mnie w mailach.

m_20160126_082951

Ponieważ nie mamy klucza do śmigieł, można złapać je za piastę od boku, pod płatami i opierając pęsetę o wierzch kadłuba pociągnąć pod kątem w górę. Jest szansa, że w ten sposób nie wyrwiemy wału silnika z obudowy.

20160127_232359

20160127_232551

Na końcu, korzystając z pęsety, albo małego, płaskiego śrubokręta, demontujemy boczne uchwyty, które trzymają górną i dolną część kadłuba razem. Można je nieco odgiąć, ale uważając by ich przy okazji nie wyłamać. Kiedy wszystkie 4 puszczą, można zdjąć wierzchnią część kadłuba. Jeśli silniki zaczną się wysuwać wraz z nią to należy oprzeć śrubokręt na wierzchnim, widocznym z góry korpusie silnika (nie naciskając na wałek i łożysko !) i "wycisnąć" je z kadłuba.

m_20160126_082921

Zdjęcie górnej części korpusu odkrywa płytkę od kamery. Jest ona luźno położona na wierzchu właściwego kontrolera lotu. Obiektyw tradycyjnie jest na delikatnej taśmie, której lepiej nie łamać.

m_20160126_083650

Sama płytka od kamery ma pod spodem przylutowany slot kart microSD, a obie PCB połączone są 3 przewodami. Czarny i czerwony dostarczają zasilanie, a biały to zapewne kabelek przesyłający sygnał włączania i wyłączania nagrywania.

m_20160126_083638

Inspekcja silników potwierdza, że to ten sam model, który znamy już z CX-10. Mają rozmiary odpowiednio: 16 i 12 mm długości (z wałkiem / sam korpus), natomiast średnica wynosi 6 mm.

m_20160126_083617

Pod spodem znajdziemy z kolei baterię, której przewody są przylutowane bezpośrednio do PCB. W tak małym modelu nie ma miejsca na dodatkowe, nawet miniaturowe gniazdo. Ogniwo ma pojemność 120 mAh, czyli odrobinę więcej, niż oryginalny CX-10. Ma to zapewne nieco zwiększyć czas lotu, który ze względu na kamerę i zwiększoną masę, zauważalnie spadł. Zrobiłem próbny lot, w którym przez pierwszą minutę latałem bez kamery, a potem ją włączyłem. Po niecałych 2 minutach od startu quadrocopter zaczął domagać się podłączenia do zasilania - krócej, niż w przypadku CX-10. Ładowanie trwa na szczęście ok. 20 minut, więc dość szybko.

m_20160126_083322

Jeżeli ktoś zastanawiał się nad tym "szlaczkiem" na płytce PCB (po lewej stronie zdjęcia) to spieszę wyjaśnić, że to antena. Podobne rozwiązania zastosowano w Waszych telefonach komórkowych. Ot, ciekawostka !

Kamera

Najważniejszą zmianą w CX-10C jest oczywiście kamera. Pozwala ona robić zdjęcia i nagrywać filmy. Natywna rozdzielczość w jakiej pracuje to 640x480 (VGA), więc trudno mówić o konkurencji dla GoPro, ale zważywszy na rozmiary quadrocoptera - można mu to wybaczyć.

m_20160117_131005

Kamera otrzymała swoją własną sygnalizację, w postaci miniaturowej niebieskiej diody widocznej od wierzchniej strony kadłuba. Zapala się ona na chwilę po włączeniu quadrocoptera, a następnie gaśnie podczas odczytu karty SD. Jeśli ponownie się zaświeci - kamera jest gotowa do nagrywania. W trakcie rejestrowania zarówno obrazów, jak i wideo - będzie ona migać. Bardzo pozytywnie odebrałem fakt, że kamera zatrzymuje nagranie, gdy model sygnalizuje słabą baterię. W ten sposób na pewno go nie stracimy, bo plik zostanie poprawnie zakończony. W innych modelach zdarzyło mi się już odłączyć baterię zanim wyłączyłem kamerę i kończyło się to możliwością odzyskania tylko części nagrania - reszta była uszkodzona. A więc, mała rzecz, a cieszy !

20160201_000311

W tylnej części quadrocoptera znajdziemy slot na kartę micro SD. Ku mojemu zaskoczeniu model poradził sobie bez problemu z kartą SDHC o pojemności 16 GB. Pamiętając jeszcze jakie problemy pojawiały się ze zbyt szybkimi lub dużymi kartami w tego typu quadrocopterach, uważam to za duży krok naprzód. Co ciekawe kartę wkładamy do góry nogami, czyli pinami w górę. Wynika to z tego, że czytnik zamocowano na spodzie płytki, więc już on sam jest odwrócony.

m_20160117_131056

Przykładowe zdjęcie z kamery przezentuję poniżej.

PIC001

Aparatura

Pod względem wyglądu, aparatura od CX-10C nie uległa zasadniczej zmianie. Jest to typowy, mały, pękaty kontroler, który znamy z wielu nanoquadrocopterów. Trzymając się nowych schematów kolorystycznych jest on mniej "cukierkowy" i dopasowany do barwy quadrocoptera. Manipulatory są więc w moim przypadku czarne, osadzone w białej obudowie. Warto wspomnieć, że pracują one równie przyjemnie, jak w oryginalnym CX-10, dzięki czemu sterowanie CX-10C jest precyzyjne mimo niewielkich rozmiarów aparatury. Stawiają odczuwalny opór, ale przekładają się na natychmiastową reakcję quadrocoptera zaraz po ich, nawet niewielkim, wychyleniu. Tzw. "martwa strefa" jest niedostrzegalna i mamy do czynienia z płynnym sterowaniem w całym zakresie ruchu manipulatora.

m_20160117_131245

Zaskoczeniem jest natomiast pozbycie się przycisków trymowania lewo-prawo (roll), na rzecz robienia zdjęć i aktywowania kamery. Zagadką pozostaje fakt pozostawienia trymów przód-tył (pitch), przez co możemy regulować tylko jedną płaszczyznę.

m_20160117_131236

Oba manipulatory wciąż możemy wciskać ustawiając szybkość lotu (lewy) i wykonując flipy (prawy). Klikają one w charakterystyczny sposób, który nie wzbudza wątpliwości odnośnie tego, że zostały naciśnięte. Reakcja na wszystkie przyciski jest sygnalizowana akustycznie, dzięki czemu wiemy jaki jest aktualny stan aparatury.

m_20160130_193751

Zasilana jest dwiema bateriami AAA, które wkładamy z tyłu, uprzednio zdejmując klapkę mocowaną na zatrzask.

Charakterystyka lotu

CX-10C jest raczej ospałym modelem. Mimo 3 szybkości lotu, nawet na najwyższej nie zrobi on specjalnego wrażenia. Do tego dochodzi równie powolne obracanie się wokół własnej osi (yaw rate), który pasuje do pozostałych kanałów. Tak, ten model lata wolno nawet w 3-cim trybie. Po prostu, taki jego urok. Dostrzegam tu świadomą decyzję projektową, ponieważ zarówno śmigła, jak i silniki nie uległy zmianie, trzeba było zatem zmniejszyć dynamikę manewrów, aby model nie tracił wysokości przy ostrzejszym lataniu. Najbardziej kosztowny jest obrót w osi pionowej (yaw), kiedy dwa silniki pracujące w tą samą stronę działają wolniej, a pozostałe dwa szybciej, co z jednej strony pozwala utrzymać pułap, a z drugiej wprawia w obrót model latający.

m_20160117_131602

Tempo lotu jest idealne dla osób, które zaczynają latanie quadrocopterami. Model jest stabilny i spokojny. Jednocześnie, manewry w domu mogą być utrudnione przez wspomniany już niski yaw rate. Jeśli ktoś latał modelami Symy to domyśla się o co z grubsza chodzi. Ze względu na charakterystykę lotu, CX-10C nie jest raczej quadrocopterem na zewnątrz. Sprawdzi się podczas bezwietrznej pogody, ale gdy pojawi się podmuch wiatru, model nie da mu rady. Co prawda niewielkie rozmiary nieźle opierają się ruchom powietrza, ale musimy sobie uczciwie powiedzieć, że rewelacji nie będzie.

Kiedy zacząłem latać nowym Cheersonem stwierdziłem, że ma on na tyle małą dynamikę, że flipy w jego wykonaniu nie będą zbyt ciekawym spektaklem. Nieco się jednak zdziwiłem, ponieważ wykonuje je bardzo gwałtownie, ale niestety z zauważalną stratą wysokości zaraz po manewrze. Chcąc utrzymać stały pułap, musimy mocno dodać gazu zaraz po przewrocie - wtedy quadrocopter utrzyma się na jednej wysokości. Uważam to za dobry wynik, bo CX-10C naprawdę się "przytyło", a mimo to wciąż daje radę wykonywać przewroty.

m_20160117_131555

Na plus muszę zaliczyć natomiast sterowanie i jego płynność. CX-10C lata wolno, ale jest w tym niezwykle dokładny. Budzi to moje dobre wspomnienia UDI u839, który miał najmniejszą aparaturę, jaką trzymałem w rękach, a jednocześnie pozwalał się prowadzić jak po sznurku. Nie inaczej jest tutaj - malutki Cheerson z łatwością przemyka pod nogami stołu, krzesła i pod innymi przeszkodami. Do precyzyjnego latania - jak znalazł !

Zastanawiałem się na ile dobrą decyzją jest rezygnacja z przycisków do trymowania bocznego i okazało się, że wątpliwości okazały się uzasadnione. CX-10C owszem trzyma się stabilnie w powietrzu, ale czasem lekko go znosi również na boki. Będzie to szczególnie dostrzegalne, jak już model parę razy obije się o meble i podłogę, bo śmigła zaczną się niszczyć i stabilność lotu może być zachwiana. Oczywiście można kalibrować akcelerometr i na szczęście to pomaga, ale zdarzyło mi się już znoszenie boczne, które dałoby się wyregulować trymami, a takowych po prostu nie ma. Trudno mi uwierzyć, że w aparaturze zabrakło miejsca na dwa dodatkowe przyciski na przykład w przedniej części, które "uwolniłyby" dotychczasowe trymy, a umożliwiły włączenie kamery i aparatu.

Podsumowanie

CX-10C to model, który wymyka się zwykłemu schematowi, który stosuję do porównań. Z jeden strony można powiedzieć, że to średniak - przeciętnej jakości kamera i nienadzwyczajne tempo lotu. Rezygnacja z trymowania jest średnio przemyślana, podobnie jak fakt niewykorzystania większych silników. Czas lotu to kolejna, niestety negatywna, niespodzianka - granica dwóch minut to jednak dość mało.
Z drugiej jednak strony to miniaturowy quadrocopter z kamerą, który jest bardzo stabilny w locie, a przez to nagrania łatwiej się ogląda, bo kamera nie "skacze" tak nerwowo, jak w innych modelach. Samo tempo poruszania w powietrzu jest co prawda niskie, ale w zamian quadrocopter nie traci wysokości nawet przy możliwie ciasnych zwrotach, kiedy silniki najciężej pracują. Sterowanie jest dokładne i intuicyjne, bardzo przyjazne dla początkującego.

Uważam, że CX-10C należy uznać za bajer i to całkiem udany. Ewidentny dowód na to, że żyjemy w XXI wieku i zabawka za ok. 100 zł daje się zdalnie sterować i ma na pokładzie kamerę. CX-10C można kupić dziecku, które nie tylko łatwo wejdzie w temat quadrocopterów (trudno coś / kogoś nim uszkodzić), ale także będzie mogło pobawić się w szpiega, który może robić nagrania z powietrza. W tym względzie Cheerson sprawdzi się bardzo dobre. Jeśli jednak wiek użytkownika przekracza powiedzmy 12 lat (zabawka jest od 14+...) to polecam przemyśleć, czy jest to zakup, który nam się przyda. Oprócz zachwycania znajomych może się okazać, że nie będziemy go zbyt często używać. Jeżeli obejdziemy się bez kamery VGA, to kupno starszego kuzyna CX-10 będzie lepszym pomysłem.

Ocena 4Śmigła.pl: 4 / 5 grade_1grade_1grade_1grade_1grade_0

Kup:
Mocci RC - Cheerson CX-10C

Banggood - Cheerson CX-10C
GearBest - Cheerson CX-10C

Warto wiedzieć

CX-10C daje nam możliwość skalibrowania akcelerometru, aby model trzymał stabilny zawis, tym bardziej, że aparatura nie ma przycisków do trymowania lotu do boku. Aby to zrobić, lewy manipulator kierujemy w lewy-dolny róg, prawy zaś w lewy-górny. Diody parę razy zamigają (można wtedy puścić manipulatory) i po chwili zaczną świecić w sposób ciągły sygnalizując zakończenie kalibracji.